Hej, przepraszam nie dałam rady - wiem imaginów ode mnie , nie ma tu już od około tygodnia. Nie mam za dobrej weny, a na koniec roku szkolnego mam urwanie głowy i nie daję rady. Na blogu są dwie wspaniałe adminki, które piszą świetne imaginy. Dlatego też moją decyzję podjęłam świadomie, może jeszcze kiedyś wrócę. Ale jest to dalekie "może", na razie nie wiem kiedy będę mogła to spełnić. Dziękuję wam za tyle wejść, za te wspaniałe komentarze jak i te kierujące krytkę. Pamiętam ten pierwszy dzień , gdy dodałam imagina. Nie zrobiłam tego dla wejść, po prostu to był mój pierwszy imagin i chciałam się nim pochwalić. Jak widać wyszło. To na tyle, naprawdę wielkie dzięki , że jesteście. KOCHAM WAS ♡
~Horanowa ♡
Strony
Etykiety
- Imaginy (79)
- Imaginy Wysłane (8)
- Inne (2)
- Ogłoszenia parafialne (4)
- Opowiadanie (10)
- Różne (19)
sobota, 25 maja 2013
Ważne !!
Na zawsze//2
Hej kochani przed wami druga część imagina o Justinie właściwie już o 1D. Widziałam post Oli i mam nadzieje, że wróci do pisania na blogu:) Jeżeli chcielibyście trzeciom część piszcie w komentarzach:) Myślę też, że w najbliższym czasie zorganizuje konkurs na admina;) Pozdrawiam Aduśkę i Wercię za te wierszyki wymyślone specjalnie na moje urodziny. Trochę się rozpisałam xd Od dzisiaj starsza niż była wczoraj wasza //Viollet;*
Miłego czytania:)
Właśnie się pakowałam. Zdecydowałam polecieć do Londynu. Nadal odwlekałam zadzwonienie na numer z karteczki. Musiałam wreszcie zebrać odwagę, jutro miałam lot, musiał ktoś odebrać z lotniska, nie znałam w ogóle Londynu.
Wzięłam telefon i wybrałam numer. Po trzech sygnałach usłyszałam głos.
-Halo?
-Hej, nie wiem jak to powiedzieć, ale Justin napisał mi w liście, że ma przyjaciół w Londynie i że mogłabym do nich przyjechać.
-Tak mi przykro...
Nie odwiedziłam nic, mój rozmówca zrozumiał to.
-Wracając do przyjaciół, to ja jestem jednym z nich. Jasne że możesz przyjechać. Ale ostrzegam cię, że narażasz się na życie z piątką wariatów.
Zachichotałam po raz pierwszy od dwóch tygodni.
-Chyba podejmę takie ryzyko.
-Dora ostrzegałem cię.
-Mam do ciebie prośbę mógłby ktoś przyjechać po mnie na lotnisko?
-Jasne, tylko powiedz o której masz samolot ja potem sprawdzę o której będziesz w Londynie i jak mogę cię rozpoznać.
-Samolot mam o 14, a rozpoznasz mnie po różowych końcówkach.
-Ok. Musze kończyć, mam próbę.
-Pa.
Rozłączyłam się.
Miałam cały dzień dla siebie. Poszłam do galerii. Kupiłam jeszcze Parę potrzebnych mi rzeczy.
*następnego dnia*
Wstałam o 10. Zjadłam śniadanie i ubrałam się w brzoskwiniowe szorty, bokserkę w paski w podobnych odcieniach, na to zarzuciłam białą koszule, do tego założyłam białe Vansy i zrobiłam lekki makijaż. Dopakowałam jeszcze parę rzeczy i zadzwoniłam po taksówkę.
Gdy do jechałam na lotnisko była już 12, przez te korki jechaliśmy aż godzinę.
Do odprawy zostało mi jeszcze trochę czasu, postanowiłam iść do kawiarenki. Zamówiłam kawę i usiadłam przy jednym ze stolików. Po jakiś kilku minutach zauważyłam że dostałam smsa.
"Hej chciałem się upewnić czy nie zmieniłaś zdania.:)"
"Nie, właściwie za kilka minut mam odprawę, jak cie rozpoznam?"
"Nas:) piątka wariatów koło nich będzie stała przy najmniej dwójka napakowanych gości, a wokół pełno piszczących fanek:)"
"A tak w ogóle z kim mam przyjemność?"
"Zayn, a piękna dama po drugiej stronie? ;D"
"[T.I.], aż taka ładna nie jestem :P"
"Zobaczymy ;p"
"Musze kończyć zaraz mam odprawę:) A tak w ogóle która jest u was godzina?"
"Tak gdzieś koło 4 ;)"
"A nie śpisz bo?"
"Bo myślę o tobie:) no i Liam kazał nam sprzątać, a raczej im bo ja wole siedzieć w pokoju i smsować z Tobom;)"
Szczerze mnie to zdziwiło Zayn nawet mnie nie znał, a myślał o mnie.
"Halo jesteś tam?"
"Tak, sorry zamyśliłam się"
"Mam nadzieje, że o mnie myślałaś;P"
"Meybe... :P Dobra teraz już naprawdę kończę pa:*"
"Już nie mogę się doczekać kiedy cię spotkam:)"
Lot minął mi szybko. Właśnie się rozglądałam się za chłopakami. Po chwili zauważyłam piątkę chłopaków, wygłupiających się i rozdawających fanom autografy, a koło nich stała dwójka napakowanych gości.. Podeszłam bliżej, przede mną stała długa kolejka fanów. Postanowiłam podejść z drugiej strony gdzie stał jeden z ochroniarzy.
-Przepraszam, może pan poprosić Zayna żeby tu podszedł.
-A kim ty jesteś?
-Jego przyjaciółką.
-Bo uwierzę.
-Gdyby mnie tu nie było pan nie musiał tu sterczeć i odganiać piszczące fanki.
-Pani [T.I.]?
-Tak. Wystarczy tylko [T.I.].
-Poczekaj chwile.- skierował się teraz do chłopaków -Kończcie [T.I.] już jest.
-Gdzie?- krzyknęli równocześnie
Pomachałam nieśmiało. W jednej chwili cała piątka rzuciła się na mnie.
-Udusicie mnie.
Puścili mnie i stanęli przede mną. Mulat, Lokers, Blondyn chwila Lokers. Nie mogę uwierzyć że przede mną stoi mój kuzyn Harry.
-Harruś to ty?
-Mała [T.I.]!
-Nie aż taka mała- zrobiłam minę obrażonego dziecka
-No już nie fochaj się.
-Wy się znacie, od kiedy?!- odezwał się blondyn.
-No tak, można powiedzieć że od zawsze.-powiedział Harry
*Zayn*
Zobaczyłem [T.I.] była piękna, długie brązowe włosy związane we wysoką kitkę. Miała piękne zielone oczy.
-Harruś to ty?- powiedziała [T.I.]
-Mała [T.I.]!
O co tu chodzi.
-Nie aż taka mała- zrobiła minę obrażonego dziecka
-No już nie fochaj się.
-Wy się znacie, od kiedy?!- odezwał się Niall
-No tak, można powiedzieć że od zawsze.-powiedział Harry
-Ale jak "od zawsze"?- powiedziałem
-No rodziny się nie wybiera.- powiedziała [T.I.] i przytuliła Harrego.
-Rodzina?
-Harry to mój kuzyn...
-Ej to już nie brat?- oburzył się Harry
-Jakbyś mi nie przerwał to bym powiedziała.
-Dobra skończycie się przekomarzać w domu, zaraz tu się zbiegnie całe stado paparaci.- oświadczył Liam
Rzeczy wiście już kilku kryło się za filarami.
*[T.I.]*
Poszliśmy do samochodu.
-Harruś dlaczego ja nie wiedziałam, że mam sławnego kuzyna.
-yyy no...
Miłego czytania:)
Właśnie się pakowałam. Zdecydowałam polecieć do Londynu. Nadal odwlekałam zadzwonienie na numer z karteczki. Musiałam wreszcie zebrać odwagę, jutro miałam lot, musiał ktoś odebrać z lotniska, nie znałam w ogóle Londynu.
Wzięłam telefon i wybrałam numer. Po trzech sygnałach usłyszałam głos.
-Halo?
-Hej, nie wiem jak to powiedzieć, ale Justin napisał mi w liście, że ma przyjaciół w Londynie i że mogłabym do nich przyjechać.
-Tak mi przykro...
Nie odwiedziłam nic, mój rozmówca zrozumiał to.
-Wracając do przyjaciół, to ja jestem jednym z nich. Jasne że możesz przyjechać. Ale ostrzegam cię, że narażasz się na życie z piątką wariatów.
Zachichotałam po raz pierwszy od dwóch tygodni.
-Chyba podejmę takie ryzyko.
-Dora ostrzegałem cię.
-Mam do ciebie prośbę mógłby ktoś przyjechać po mnie na lotnisko?
-Jasne, tylko powiedz o której masz samolot ja potem sprawdzę o której będziesz w Londynie i jak mogę cię rozpoznać.
-Samolot mam o 14, a rozpoznasz mnie po różowych końcówkach.
-Ok. Musze kończyć, mam próbę.
-Pa.
Rozłączyłam się.
Miałam cały dzień dla siebie. Poszłam do galerii. Kupiłam jeszcze Parę potrzebnych mi rzeczy.
*następnego dnia*
Wstałam o 10. Zjadłam śniadanie i ubrałam się w brzoskwiniowe szorty, bokserkę w paski w podobnych odcieniach, na to zarzuciłam białą koszule, do tego założyłam białe Vansy i zrobiłam lekki makijaż. Dopakowałam jeszcze parę rzeczy i zadzwoniłam po taksówkę.
Gdy do jechałam na lotnisko była już 12, przez te korki jechaliśmy aż godzinę.
Do odprawy zostało mi jeszcze trochę czasu, postanowiłam iść do kawiarenki. Zamówiłam kawę i usiadłam przy jednym ze stolików. Po jakiś kilku minutach zauważyłam że dostałam smsa.
"Hej chciałem się upewnić czy nie zmieniłaś zdania.:)"
"Nie, właściwie za kilka minut mam odprawę, jak cie rozpoznam?"
"Nas:) piątka wariatów koło nich będzie stała przy najmniej dwójka napakowanych gości, a wokół pełno piszczących fanek:)"
"A tak w ogóle z kim mam przyjemność?"
"Zayn, a piękna dama po drugiej stronie? ;D"
"[T.I.], aż taka ładna nie jestem :P"
"Zobaczymy ;p"
"Musze kończyć zaraz mam odprawę:) A tak w ogóle która jest u was godzina?"
"Tak gdzieś koło 4 ;)"
"A nie śpisz bo?"
"Bo myślę o tobie:) no i Liam kazał nam sprzątać, a raczej im bo ja wole siedzieć w pokoju i smsować z Tobom;)"
Szczerze mnie to zdziwiło Zayn nawet mnie nie znał, a myślał o mnie.
"Halo jesteś tam?"
"Tak, sorry zamyśliłam się"
"Mam nadzieje, że o mnie myślałaś;P"
"Meybe... :P Dobra teraz już naprawdę kończę pa:*"
"Już nie mogę się doczekać kiedy cię spotkam:)"
Lot minął mi szybko. Właśnie się rozglądałam się za chłopakami. Po chwili zauważyłam piątkę chłopaków, wygłupiających się i rozdawających fanom autografy, a koło nich stała dwójka napakowanych gości.. Podeszłam bliżej, przede mną stała długa kolejka fanów. Postanowiłam podejść z drugiej strony gdzie stał jeden z ochroniarzy.
-Przepraszam, może pan poprosić Zayna żeby tu podszedł.
-A kim ty jesteś?
-Jego przyjaciółką.
-Bo uwierzę.
-Gdyby mnie tu nie było pan nie musiał tu sterczeć i odganiać piszczące fanki.
-Pani [T.I.]?
-Tak. Wystarczy tylko [T.I.].
-Poczekaj chwile.- skierował się teraz do chłopaków -Kończcie [T.I.] już jest.
-Gdzie?- krzyknęli równocześnie
Pomachałam nieśmiało. W jednej chwili cała piątka rzuciła się na mnie.
-Udusicie mnie.
Puścili mnie i stanęli przede mną. Mulat, Lokers, Blondyn chwila Lokers. Nie mogę uwierzyć że przede mną stoi mój kuzyn Harry.
-Harruś to ty?
-Mała [T.I.]!
-Nie aż taka mała- zrobiłam minę obrażonego dziecka
-No już nie fochaj się.
-Wy się znacie, od kiedy?!- odezwał się blondyn.
-No tak, można powiedzieć że od zawsze.-powiedział Harry
*Zayn*
Zobaczyłem [T.I.] była piękna, długie brązowe włosy związane we wysoką kitkę. Miała piękne zielone oczy.
-Harruś to ty?- powiedziała [T.I.]
-Mała [T.I.]!
O co tu chodzi.
-Nie aż taka mała- zrobiła minę obrażonego dziecka
-No już nie fochaj się.
-Wy się znacie, od kiedy?!- odezwał się Niall
-No tak, można powiedzieć że od zawsze.-powiedział Harry
-Ale jak "od zawsze"?- powiedziałem
-No rodziny się nie wybiera.- powiedziała [T.I.] i przytuliła Harrego.
-Rodzina?
-Harry to mój kuzyn...
-Ej to już nie brat?- oburzył się Harry
-Jakbyś mi nie przerwał to bym powiedziała.
-Dobra skończycie się przekomarzać w domu, zaraz tu się zbiegnie całe stado paparaci.- oświadczył Liam
Rzeczy wiście już kilku kryło się za filarami.
*[T.I.]*
Poszliśmy do samochodu.
-Harruś dlaczego ja nie wiedziałam, że mam sławnego kuzyna.
-yyy no...
piątek, 24 maja 2013
Opowiadanie o Zayn'ie
ROZDZIAŁ 1
Był rok szkolny ,chłopaki byli gotowi do szkoły ale jak zwykle musieli czekać na Ciebie .Chłopaki byli trochę wkurzeni .
Poszedł po Ciebie Niall
-Zayn wstawaj !-krzyczał Niall
-Po co ?
-No jak po co do szkoły musisz iść!
-Nic nie muszę !
-Zayn co Ci jest ?
-Nic mi nie jest .
-Ja widzę ,że coś jest nie tak
-No chyba nie ,dobra już wstaje bo ....
Po 15 minutach byłeś na dole
-No Zayn siadaj i idziemy . -Powiedział Lou
-Niee ! -Krzyczałeś na cały dom
-Taaak ! -Krzyczeli chłopaki
Po 30 minutach byliście w szkole .
*z perspektywy Niall'a
Matko coś jest z Zayn'em nie tak nigdy taki nie był.Musze z nim porozmawaić -Pomyślałem
-Zayn możemy pogadać ?
-Niby o czym chcesz rozmawiać /
-O tym co Ci jest .
-Nic mi nie jest .
Rozmowę przerwał wam dzwonek na lekcje .
-Zayn pogadamy później
-Może..
*z perspektywy Zayn'a
Boże o co im chodzi ? Nie ich interes -Pomyślałeś wchodząc do klasy .
Mineły 3 lekcje zaczynała się przerwa na lunch .Poszliśmy z chłopakami do szafek odłożyć książki . Nagle poczułem czyjeś ręce na oczach i znajomy głoś ;
-Zgadnij kim jestem ?
-Hmm... Nie wiem
Odwróciłeś się przed tobą stała Perrie .
-Co Ty tu robisz ? -Spytałem uradowany .
-Mam kilka tygodni wolnego więc wpadłam do Ciebie .
-Ja cię jak sie cieszę -Po tych słowach wtuliliśmy się w Siebie .
*z persepktywy Niall'a *
zastanawiałem się co ona tu robi jak ona wykorzystywała Zayn'a dla sławy .
-Chłopaki co ona tu robi ?
-No jak to co przyjechała znowu wykorzystać Zayn'a a potem znowu coś zrobi a Zayn jak zwykle wybaczy -oznajmił Liam
*z persektywy Zayn'a *
Jestem taki szczęśliwy,że Perrie przyjechała .
-Perrie idziesz z nami na lekcje ?-Spytałem
-Pewnie przecież nadal jestem uczennicą . Może Zayn po ej lekcij gdzieś pójdziemy ?
-Ta jasne !
Poszliście na lekcje .
Jak wam się podoba ?
Może w niedziele dodam 2 rozdział ; )
Był rok szkolny ,chłopaki byli gotowi do szkoły ale jak zwykle musieli czekać na Ciebie .Chłopaki byli trochę wkurzeni .
Poszedł po Ciebie Niall
-Zayn wstawaj !-krzyczał Niall
-Po co ?
-No jak po co do szkoły musisz iść!
-Nic nie muszę !
-Zayn co Ci jest ?
-Nic mi nie jest .
-Ja widzę ,że coś jest nie tak
-No chyba nie ,dobra już wstaje bo ....
Po 15 minutach byłeś na dole
-No Zayn siadaj i idziemy . -Powiedział Lou
-Niee ! -Krzyczałeś na cały dom
-Taaak ! -Krzyczeli chłopaki
Po 30 minutach byliście w szkole .
*z perspektywy Niall'a
Matko coś jest z Zayn'em nie tak nigdy taki nie był.Musze z nim porozmawaić -Pomyślałem
-Zayn możemy pogadać ?
-Niby o czym chcesz rozmawiać /
-O tym co Ci jest .
-Nic mi nie jest .
Rozmowę przerwał wam dzwonek na lekcje .
-Zayn pogadamy później
-Może..
*z perspektywy Zayn'a
Boże o co im chodzi ? Nie ich interes -Pomyślałeś wchodząc do klasy .
Mineły 3 lekcje zaczynała się przerwa na lunch .Poszliśmy z chłopakami do szafek odłożyć książki . Nagle poczułem czyjeś ręce na oczach i znajomy głoś ;
-Zgadnij kim jestem ?
-Hmm... Nie wiem
Odwróciłeś się przed tobą stała Perrie .
-Co Ty tu robisz ? -Spytałem uradowany .
-Mam kilka tygodni wolnego więc wpadłam do Ciebie .
-Ja cię jak sie cieszę -Po tych słowach wtuliliśmy się w Siebie .
*z persepktywy Niall'a *
zastanawiałem się co ona tu robi jak ona wykorzystywała Zayn'a dla sławy .
-Chłopaki co ona tu robi ?
-No jak to co przyjechała znowu wykorzystać Zayn'a a potem znowu coś zrobi a Zayn jak zwykle wybaczy -oznajmił Liam
*z persektywy Zayn'a *
Jestem taki szczęśliwy,że Perrie przyjechała .
-Perrie idziesz z nami na lekcje ?-Spytałem
-Pewnie przecież nadal jestem uczennicą . Może Zayn po ej lekcij gdzieś pójdziemy ?
-Ta jasne !
Poszliście na lekcje .
Jak wam się podoba ?
Może w niedziele dodam 2 rozdział ; )
wtorek, 21 maja 2013
Na zawsze
Hej
Macie tu imagin o Justinie. Przepraszam was że jest trochę krótki, myślałam że wyjdzie trochę dłuższy. Jeśli chcielibyście drugą część piszcie w komentarzach;) //Viollet
Opuścił mnie. Znowu, ale teraz na zawsze. Dlaczego on nie ja. Tyle jest innych ludzi, którzy są tak blisko śmierci. A on był cały czas zdrowy, nie chorował na nic nigdy.
Jutro pogrzeb, ja nadal nie mogłam sobie tego wyobrazić. Nie będzie go już nigdy przy mnie, zostałam sama nikogo już nie mam, matka drugi raz wyszła za mąż i teraz włóczy się gdzieś po świecie z tym facetem którego prawie nie zna, tata zmarł gdy miałam 13 lat, brat tak samo, zawsze mnie chronił. Nawet przyjaciółki nie mam, ostatnia Jul zdradziła mnie z Justinem. W tedy po raz pierwszy mnie opuścił wybaczyłam mu to gdy się dowiedziałam prawdy o mojej "przyjaciółce", dodała mu coś do drinka a potem zaciągnęła do łóżka, jeszcze do tego zrobiła zdjęcia i wysłała mi je anonimowo. Justin był ostatnią osobą której ufałam, która mi została.
Pogrzeb. Były tylko najbliższe osoby. Fani stali pod bramom cmentarza, z kwiatami, świecami, zniczami. Gdy byliśmy koło nich składali kondolęcje.
Już prawie tydzień minął od śmierci Justina. Właśnie chowałam do worków i pudeł jego rzeczy, gdy znalazłam białą kopertę a na niej było napisane moje imię.
Macie tu imagin o Justinie. Przepraszam was że jest trochę krótki, myślałam że wyjdzie trochę dłuższy. Jeśli chcielibyście drugą część piszcie w komentarzach;) //Viollet
Opuścił mnie. Znowu, ale teraz na zawsze. Dlaczego on nie ja. Tyle jest innych ludzi, którzy są tak blisko śmierci. A on był cały czas zdrowy, nie chorował na nic nigdy.
Jutro pogrzeb, ja nadal nie mogłam sobie tego wyobrazić. Nie będzie go już nigdy przy mnie, zostałam sama nikogo już nie mam, matka drugi raz wyszła za mąż i teraz włóczy się gdzieś po świecie z tym facetem którego prawie nie zna, tata zmarł gdy miałam 13 lat, brat tak samo, zawsze mnie chronił. Nawet przyjaciółki nie mam, ostatnia Jul zdradziła mnie z Justinem. W tedy po raz pierwszy mnie opuścił wybaczyłam mu to gdy się dowiedziałam prawdy o mojej "przyjaciółce", dodała mu coś do drinka a potem zaciągnęła do łóżka, jeszcze do tego zrobiła zdjęcia i wysłała mi je anonimowo. Justin był ostatnią osobą której ufałam, która mi została.
Pogrzeb. Były tylko najbliższe osoby. Fani stali pod bramom cmentarza, z kwiatami, świecami, zniczami. Gdy byliśmy koło nich składali kondolęcje.
Już prawie tydzień minął od śmierci Justina. Właśnie chowałam do worków i pudeł jego rzeczy, gdy znalazłam białą kopertę a na niej było napisane moje imię.
" [T.I.]
Na początek chciałem cię przeprosić za te wszystkie świństwa które ci zrobiłem. Czytasz to czyli już mnie nie ma przy tobie. Nie chciałem cię martwić, wykryto u mnie nowotwór i dano mi miesiąc życia. Nie było dla mnie już ratunku. Ten miesiąc już się skończył. Chciałem żebyś nie odczuła tego. Starałem się dla ciebie nie być przygnębiony, zachowywać się jak zawsze, żyć chwilą.
Udało się. To był najpiękniejszy miesiąc mojego życia. Małe gesty, jak twój uśmiech sprawiały, że świat stawał się piękniejszy.
Wiem, że zostałaś teraz sama. Jeśli chcesz możesz pojechać do moich przyjaciół w Londynie. Możesz do nich polecieć, w kopercie jest bilet, karteczka z numerem telefonu, jeśli się zdecydujesz polecieć zadzwoń na ten numer.
Dziękuje ci za wszystko, kochałem cię, kocham i będę cię kochać.
Justin"
Już od dłuższego czasu po policzkach spływały mi łzy. Znalazłam w kopercie bilet i kartkę z numerem. Postanowiłam polecieć tam...
czwartek, 16 maja 2013
Opowiadanie o Harry 'm
Macie tu opowiadanie o Harry 'm
Miałaś
ciężki dzień ,zerwałaś ze swoim chłopakiem –Karolem .Przyszła do Ciebie twoja
przyjaciółka –(I.T.P)
-A Ty czemu nie ubrana ?
-Po co ?
-No wiesz poznałam fajnego chłopaka ma na imię Niall i ma
zespół są bardzo sławni .
-I dlatego Ci się podoba, że jest sławny ?
-Nie jest miły ,dobry ,i w ogóle wspaniały i też gra na
gitarze tak jak ja.
-Przynajmniej Ty masz szczęście, .
-Nie przejmuj się znajdziesz sobie kogoś lepszego –Przytuliła
mnie mocno po tych słowach .
-Masz racje ,dziękuje kochana.
-To ubieraj się idziemy na imprezę ,będzie Niall i jego
koledzy z zespołu .
-Nie idź sama nie mam ochoty wychodzić z domu .Mam wielkiego doła.
-No i właśnie chcę ,żebyś się rozerwała ,ubieraj się
pójdziemy .
- No dobra już idę się ubrać .Pomożesz mi coś wybrać ?
-Pewnie .
Po 30 minutach ruszyliście na imprezę .Doszliście do
klubu i przy barze stali chłopcy od razu
do nich podeszliście .
-O hej dziewczyny –Wykrzyknął Niall
-Hej Niall to jest (T.I) jest moją przyjaciółką
-Hej (T.I) to jest Zayn ,Liam , Louis i Harry a ja jestem
Niall a tam tańczą dziewczyny Zayn’a ,Liam’a i Louis’a
-Hej chłopaki ja jestem (T.I)
Dziewczyny chłopaków podeszli do Ciebie i się przywitały
-Hej jestem Elounor ,to Perrie a to Danielle
-cześć.
-To co czego się napijemy ?
-ja soku poproszę .
-Soku ?Nie chcesz piwa ani drinka ?
-A w sumie proszę piwo .
Harry nie mógł przestać na Ciebie patrzeć ,podobało Ci
się to ,ponieważ on też Ci się podobał
Po skończonej imprezie wróciłaś z (I.T.P) do domu
,nocowała u Cb .
Doszliście do domu .
-(I.T.P) możemy pogadać ?-spytałaś
-Jasne o co chodzi ?
-No wiesz bo podoba mi się Harry ale wiem ,że nie mam u
niego szans.
-Jak to nie masz .Jesteś piękną dziewczyną .Masz duże szansę
.Jutro Niall i Harry mają do nas przyjść więc z nim pogadasz .
-Nie odważę się –Powiedziałaś przerażona
-A jesteś dzielna .
-Dobra chodź spać jutro przyjdą chłopaki to z nim
pogadasz .
Po 15 minutach poszłaś spać .Nie mogłaś zasnąć bo ciągle
myślałaś o Harry’m .
W końcu usnęłaś po 2 godzinach .
Rano się obudziłaś (I.T.P) jeszcze spała ,postanowiłaś
zrobić śniadanie.
Wzięłaś prysznic i poszłaś zrobić śniadanie .
Potem zeszła (I.T.P) i pomogła Ci w przyszykowaniu
śniadania .
-To szykuj na cztery osoby .
-A bo przyjdą chłopaki ?
-Nom
Ktoś zapukał do drzwi .byli to Harry i Niall. Poszłaś
otworzyć .
-Hejka –Powiedzieli równoczesnie .
-Hej ,wchodzcie jedzenie gotowe
-ŻARŁO !-wykrzyknął Niall
-Niall Ty debilu ogarnij się –Wykrzyczał Harry
-No dobra już .
Zjedliście i poszliście oglądać TV.
-Co dziś robimy ?-Spytał Niall
-No nie wiem może kino ?-Odpowiedziałaś
-Świetny pomysł .
Po 3 godzinach wyszliście do centrum Londynu
-To co gdzie teraz bo do kina na 17.00 ?
- DO NANDO’S !
-Okey ton idziemy do Nando’s
Doszliście do Nando’s zajeliście stolik; i zamówiliście
jedzienie.
Do kina byliście spóźnieni .
-Ok. Niall my idziemy do mnie a oni niech sobie siedzą .
-Okey .Paaa
-Narkaa ,(I.T.P) widzimy się jutro
-No ok paa .
- A my co robimy ?-Spytałaś Harr’ego
-No wiesz …Może spacer ?
-Dobra chodźmy .
Poszliście do parku dużo rozmawialiście .
-Harry ja już muszę iść ,jest późno .
-Zaczekaj muszę Ci coś powiedzieć .
-Co takiego ?-zapytałaś zaciekawiona
-Dobra no to prosto z mostu ; PODOABSZ MI SIĘ !
-Naprawdę ?
-Tak .
-Harry Ty też mi się podobasz .
-Kocham Cie bardzo –Powiedział Harry .
-Ja Ciebie też.
Pocałowaliście się namiętnie .
Potem Harry odprowadził Cię do domu .
Pocałowałaś go na pożegnanie .
**2 lata później **
Obchodziłaś 25 urodziny.Byłaś nadal z Harry’m
.Dowiedziałaś się ,że jesteś w ciąży.
Po 9 miesiącach urodziłaś bliźniaki o imieniu – Darcy i
Eline
Założyliście rodzinę i byliście szczęśliwym małżeństwem .
Może w przyszłym tygodniu dodam 1 część opowiadania o Zayn'ie /Ola ; )
środa, 15 maja 2013
Opowiadanie
Hej kochani <3 Jutro lub w piątek dodam imagina o Harry'm . ; ) A Może w przyszłym tygodniu dodam opowiadanie o Zayn'ie ale to już będzie na części ; 3 ./
poniedziałek, 13 maja 2013
Raz się żyję//2
Hej
Miałam wstawić imagina wczoraj ale nie miałam weny niestety xd ale na szczęście dzisiaj do mnie "przypłynęła" ;p Piszcie czy wam się podobało, jak dla mnie trochę zepsułam końcówkę, powstała ona pod natchnieniem mojej przyjaciółki i dzisiejszej biologi xD Ze specjalną dedykacją dla niej Wercia dzięki ci ;*
No dobra chyba się za bardzo nie rozpisałam ;) Dzięki za 1555 wejść (z ostatniej ochwili) ;D //Viollet
Miłego czytania:)
Dobra raz się żyje, podejdę do niej.
Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, miałem nadzieje, że to się samo jakoś potoczy.
Podszedłem do tablicy, spojrzałem na listę. Widniało tam moje nazwisko, zaraz pod nazwiskiem [T.I.]. Spojrzała na mnie.
-Hej, Conor prawda?
-Tak, no to gramy razem główne role.
-Na to wygląda.
-Może moglibyśmy spotykać się po szkole i ćwiczyli role.
-Jasne to od kiedy zaczynamy.
-Jutro mamy próbę może od poniedziałku?
-Spoko.
Już od dwóch tygodni spotykaliśmy się co dziennie po szkole żeby ćwiczyć role. Przez te dwa tygodnie zdążyliśmy się poznać jakby znalibyśmy się od lat. Wiedziałem o niej wszystko; że uwielbia żelki, gra na gitarze od pięciu lat i wie o tym tylko jej rodzina no i teraz ja też, pięknie śpiewa.
-Conor?- głos [T.I.] wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak
-Jutro mam test z matmy, musze się nauczyć, a w ogòle tego nie czaje. Dzisiaj nie możemy się spotkać.
-Z czego masz ten test?
-Algebra
-Mogę ci ją wytłumaczyć.
-Naprawdę? Dzięki nawet Nick nie chce mi pomóc. To po lekcjach u mnie.
-Ok.
Zadzwonił dzwonek.
-Dobra ja lece. Pa.- przytuliła mnie
Zmurowało mnie, przecież to był tylko przyjacielski uścisk. Co ja sobie wyobrażam.
Po lekcjach, weszedłem do sklepu i kupiłem żelki w kształcie liter i cyfr. Miałem już pomysł jak jej to wytłumaczyć.
Zadzwoniłem do drzwi, od razu je otworzyła
-Hej wreście jesteś, wejdź na górę a ja przyniosę napoje.
Poszedłem do pokoju [T.I.] i rozłożyłem na biurku żelki układając je wzór.
Właśnie skończyłem gdy do pokoju weszła [T.I.] z dwiema puszkami coli.
-Co to ma być?- wskazała na wzór z żelek.
-Żelki.
-To zauważyłam ale czemu ułożone są w jakiś głupi wzór z algebry?
-No co wreście miałem ci ją wytłumaczyć. Zaczynamy jeśli podasz zły wynik będzie kara.
-Ale...
-Nie ma ale. Pomyśl to ci się uda.
-x=14?
-Nie, masz jeszcze 2 szanse inaczej będzie źle.
-Conor...
-Dalej.
-yyy 59?
-Ostatnia szansa.
-Conor ja na prawdę tego nie czaje.
-Poddajesz się?
-No.
-Dobra sama tego chciałaś.
Zacząłem ją gilgotać.
- Aaa Conor przystań.- krzyczała i śmiała się jednocześnie.
-Nie.
-Nick pomocy!
Od razu wpadł do pokoju.
-Co tu się dzieje?(N)
-Uczymy się.(C)
-Nie wnikam czego się uczycie.(N)
-Zboczeniec.(T.I.)
-Matmy.(C)
-Aha spoko.(N)
-Nie martw się nic się jej nie stanie a trochę śmiechu jej nie zaszkodzi.(C)
-No to zostawiam was samych.(N)
-Zdrajca!(T.I.)
Wyszedł z pokoju.
-No to jaki jest ten wynik?
-17?
-Nie.
Znowu zacząłem ją gilgotać. Leżała ze śmiechu na podłodze, a ja byłem nad nią i nadal ją gilgotałem.
Nasze usta dzieliło kilka centymetrach. [T.I.] przybliżyła się, teraz jeden ruch wystarczył żeby nasze usta złączyły się w pocałunku. Zrobiłem ten ruch. Pocałunek był krótki ale czułem się jakby trwało to o wiele dłużej. Patrzyliśmy sobie w oczy. Może trwało to 5 minut albo chwilę. Straciłem poczucie czasu, dopiero teraz "oprzytomniałem".
-Ja chyba już pójdę.
-Conor zostań jeszcze...
***
-Tato nuuudzi mi się!- powiedziała nasza 5 letnia córeczka Mia.
-Jeszcze 5 minut temu chciałaś żeby tatuś opowiedział ci jak się poznaliśmy.- krzyknęła [T.I.] z kuchni.
-Ale to już jest nudne. Skąd się biorą dzieci?
-yyy...- wpędziła mnie w zakłopotanie -Chodź już spać, musimy jutro wcześniej wstać.
-Ale jutro sobota, nie idę do przedszkola.
-No ale jedziemy jutro do... Babci i musimy wcześniej wyjechać. Leć na górę, a ja zaraz przyjdę.
-Jeeej.
Gdy mała pobiegła do pokoju, podeszła do mnie [T.I.].
-Dlaczego ja nic nie wiem że jedziemy do mamy?- zachichotała
-To miałem tłumaczyć małej skąd się biorą dzieci? A jak już jesteśmy przy dzieciach to nie uważasz, że twoja mama powinna się dowiedzieć że będzie mieć wnuka lub kolejną wnuczkę.
-No niby tak, no a wtedy Mia będzie się bardziej dopytywać skąd się biorą dzieci.
-Coś na pewno wymyślisz.
-Czemu ja?
-Bo cię kocham.- pocałowałem ją.
Miałam wstawić imagina wczoraj ale nie miałam weny niestety xd ale na szczęście dzisiaj do mnie "przypłynęła" ;p Piszcie czy wam się podobało, jak dla mnie trochę zepsułam końcówkę, powstała ona pod natchnieniem mojej przyjaciółki i dzisiejszej biologi xD Ze specjalną dedykacją dla niej Wercia dzięki ci ;*
No dobra chyba się za bardzo nie rozpisałam ;) Dzięki za 1555 wejść (z ostatniej ochwili) ;D //Viollet
Miłego czytania:)
Dobra raz się żyje, podejdę do niej.
Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, miałem nadzieje, że to się samo jakoś potoczy.
Podszedłem do tablicy, spojrzałem na listę. Widniało tam moje nazwisko, zaraz pod nazwiskiem [T.I.]. Spojrzała na mnie.
-Hej, Conor prawda?
-Tak, no to gramy razem główne role.
-Na to wygląda.
-Może moglibyśmy spotykać się po szkole i ćwiczyli role.
-Jasne to od kiedy zaczynamy.
-Jutro mamy próbę może od poniedziałku?
-Spoko.
Już od dwóch tygodni spotykaliśmy się co dziennie po szkole żeby ćwiczyć role. Przez te dwa tygodnie zdążyliśmy się poznać jakby znalibyśmy się od lat. Wiedziałem o niej wszystko; że uwielbia żelki, gra na gitarze od pięciu lat i wie o tym tylko jej rodzina no i teraz ja też, pięknie śpiewa.
-Conor?- głos [T.I.] wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak
-Jutro mam test z matmy, musze się nauczyć, a w ogòle tego nie czaje. Dzisiaj nie możemy się spotkać.
-Z czego masz ten test?
-Algebra
-Mogę ci ją wytłumaczyć.
-Naprawdę? Dzięki nawet Nick nie chce mi pomóc. To po lekcjach u mnie.
-Ok.
Zadzwonił dzwonek.
-Dobra ja lece. Pa.- przytuliła mnie
Zmurowało mnie, przecież to był tylko przyjacielski uścisk. Co ja sobie wyobrażam.
Po lekcjach, weszedłem do sklepu i kupiłem żelki w kształcie liter i cyfr. Miałem już pomysł jak jej to wytłumaczyć.
Zadzwoniłem do drzwi, od razu je otworzyła
-Hej wreście jesteś, wejdź na górę a ja przyniosę napoje.
Poszedłem do pokoju [T.I.] i rozłożyłem na biurku żelki układając je wzór.
Właśnie skończyłem gdy do pokoju weszła [T.I.] z dwiema puszkami coli.
-Co to ma być?- wskazała na wzór z żelek.
-Żelki.
-To zauważyłam ale czemu ułożone są w jakiś głupi wzór z algebry?
-No co wreście miałem ci ją wytłumaczyć. Zaczynamy jeśli podasz zły wynik będzie kara.
-Ale...
-Nie ma ale. Pomyśl to ci się uda.
-x=14?
-Nie, masz jeszcze 2 szanse inaczej będzie źle.
-Conor...
-Dalej.
-yyy 59?
-Ostatnia szansa.
-Conor ja na prawdę tego nie czaje.
-Poddajesz się?
-No.
-Dobra sama tego chciałaś.
Zacząłem ją gilgotać.
- Aaa Conor przystań.- krzyczała i śmiała się jednocześnie.
-Nie.
-Nick pomocy!
Od razu wpadł do pokoju.
-Co tu się dzieje?(N)
-Uczymy się.(C)
-Nie wnikam czego się uczycie.(N)
-Zboczeniec.(T.I.)
-Matmy.(C)
-Aha spoko.(N)
-Nie martw się nic się jej nie stanie a trochę śmiechu jej nie zaszkodzi.(C)
-No to zostawiam was samych.(N)
-Zdrajca!(T.I.)
Wyszedł z pokoju.
-No to jaki jest ten wynik?
-17?
-Nie.
Znowu zacząłem ją gilgotać. Leżała ze śmiechu na podłodze, a ja byłem nad nią i nadal ją gilgotałem.
Nasze usta dzieliło kilka centymetrach. [T.I.] przybliżyła się, teraz jeden ruch wystarczył żeby nasze usta złączyły się w pocałunku. Zrobiłem ten ruch. Pocałunek był krótki ale czułem się jakby trwało to o wiele dłużej. Patrzyliśmy sobie w oczy. Może trwało to 5 minut albo chwilę. Straciłem poczucie czasu, dopiero teraz "oprzytomniałem".
-Ja chyba już pójdę.
-Conor zostań jeszcze...
***
-Tato nuuudzi mi się!- powiedziała nasza 5 letnia córeczka Mia.
-Jeszcze 5 minut temu chciałaś żeby tatuś opowiedział ci jak się poznaliśmy.- krzyknęła [T.I.] z kuchni.
-Ale to już jest nudne. Skąd się biorą dzieci?
-yyy...- wpędziła mnie w zakłopotanie -Chodź już spać, musimy jutro wcześniej wstać.
-Ale jutro sobota, nie idę do przedszkola.
-No ale jedziemy jutro do... Babci i musimy wcześniej wyjechać. Leć na górę, a ja zaraz przyjdę.
-Jeeej.
Gdy mała pobiegła do pokoju, podeszła do mnie [T.I.].
-Dlaczego ja nic nie wiem że jedziemy do mamy?- zachichotała
-To miałem tłumaczyć małej skąd się biorą dzieci? A jak już jesteśmy przy dzieciach to nie uważasz, że twoja mama powinna się dowiedzieć że będzie mieć wnuka lub kolejną wnuczkę.
-No niby tak, no a wtedy Mia będzie się bardziej dopytywać skąd się biorą dzieci.
-Coś na pewno wymyślisz.
-Czemu ja?
-Bo cię kocham.- pocałowałem ją.
niedziela, 12 maja 2013
Hejka jestem tu nową blogerką ; ) Dodam mojego pierwszego imagina ; ):
Obudziłaś się rano wyszykowałaś się i zeszłaś na dół.Ku twojemu zdziwieniu śniadanie było przyszkowane dla dwóch osób ,od razu pomyślałaś ,że to twoja przyjaciółka (I.T.P.).Nagle z kuchni wyszedł Liam .
-O kochanie wstałaś ? -spytał zadowolony Liam .
Ty stałaś jak wryta .
-Liam co Ty tu robisz ? -zapytałaś zdziwiona
-Nie cieszysz sie że mnie widzisz ?
-Pewnie ,że sie cieszę .
Wtuliłaś sie w niego i po chwili powiedziałaś
-Co Ty tak właściwie tu robisz ?
-No wiesz mamy 2 tygodnie wolnego więc postanowiłam ,że Cie kochanie odwiedzę ; )
-Bardzo się cieszę . !
-To co jemy zrobiłem dla Ciebie naleścniki ,jemy ?
Ty tylko pokiwałaś głową .
Cały ranek siedzieliście i rozmawialiście o tym co będziecie dziś robić . Postanowiliście iść do muzeum z Figurami Woskowymi . Gdy doszliście do muzeum podeszliście do figur Ty zaczełaś robić sobie z nimi zdjęcia i różne robiłaś wygłupy z Liam'em .
Po kilku godzin;ach poszliście do domu .
Po wejściu do domu poszliście na kanapę oglądać TV.Spytałaś się Liam'a
-Kochanie czy nasz związek ma jeszcze szansę . /
-Z czemu pytasz ?
-Bo wiesz ciągle jesteś w trasie i się nie widujemy.
-To wiesz co mam pewien pomysł .
-Jaki !?-Zapytałaś zdziwiona
-Na kolejną część trasy jedziesz ze mną .
-Ale możesz to zrobić ?
-Pewnie ,Zayn bierze Perrie ponieważ maja wolne al trasy pozostało 2 miesiące .
- Bardzo się kochanie cieszę . Wtuliłaś się w Liam'a najmocniej jak mogłaś .
Przez całą noc oglądaliście TV.
Rano obudziłaś się w łóżku ,odrazu powiedziałaś do siebie
-Pewnie Liam mnie tu przeniósł
Wstałaś ogarnełaś się i zeszłas na dół,na stole były naleśniki .Podeszłaś do Liam'a wtuliłaś sie w niego i powiedziałaś ;
-KOCHAM CIĘ !
Liam odwrócił się do Ciebie i powiedział ;
-Ja Ciebie też bardzo kocham.Po czym Cie pocałował .
Po południu poszliście na zakupy ,bo chceiliście coś kupic na wyjadz .
***2 tygodnie później ***
Obudziłaś się rano Liam'a jak zwykle obok Ciebie nie było ,ogarnełaś sie zeszłaś na dół przy schodach były spakowane twoje i Liam'a walizki .
-;Kochanie wyspałaś się ?
-Tak a Ty ?
-Pewnie ,to jedz i ruszamy w trase .
Zjedliście śniadanie i ruszyliście z resztą zespołu i Perrie w dalszą część trasy .
Sen 2.//Justin
Hej, oto druga część imagina z Justinem : )
~Horanowa ♥
~Horanowa ♥
Ta wiadomość zmroziła
mi krew w żyłach. Przecież ta dziewczyna była nieobliczalna. Sama
nie wiem jak mogłam jej zaszkodzić, musiała być naprawdę
zazdrosna o Justina. Co moim zdaniem było chore. Pierwsza myśl po
przeczytaniu wiadomości wyglądał następująco : powiedz Jusowi o
wszystkim, niech wie jaka wredna jest Jessy. Chociaż on mi nie
uwierzy i na pewno jej o tym powie. Lecz byliśmy przyjaciółmi już
od paru lat, a ją znał zaledwie od końca roku szkolnego. Nie
mogłam dłużej czekać , w końcu chodziło tu o moje życie. Nagle
wpadłam na genialny pomysł, pójdziemy w trójkę do kina, a Justin
zobaczy jak ta jego dziewczyna , próbuje mu mnie zabrać. Poszukałam
w internecie ciekawego filmu i wysłałam SMS-a Jusowi czy by nie
chciał iść do kina. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź,
chłopak momentalnie zadzwonił.
- Hej, ale chcesz iść
pewnie we dwoje ? - Poczułam bardzo niemiłą niepewność w jego
głosie.
- Myślałam , że
wolałbyś iść we troje. Poza tym jestem pewna , że bez Jessy się
nie ruszysz.
- Powiedziałaś to ze
sztuczną radością. Jeśli jej nie lubisz, nie musisz jej na siłę
poznać. - Tym razem się zdenerwował.
- Wcale nie. Nie sugeruje
mi czegoś...Zresztą nieważne, to jak z tym kinem ? - Spytałam z
rezygnacją w głosie. Może to dziwne, ale chciałam aby poszli do
tego kina. Miałam już zwyczajnie dość tej całej Jessy !
- Dobrze pójdziemy, to
powiedz mi gdzie i o której ?
Jaka ja byłam szczęśliwa.
- Za 2 godziny w Cinema
3D, film wybierzemy na miejscu. Dobrze ?
- Okej. Pa. - Widać , że
chciał się sprzeciwić. Ale nie umiał , zawsze mi ulegał. W
każdej sytuacji, jestem ciekawa czy dla swojej dziewczyny też jest
taki pokorny.
Ubrałam się w granatowy
sweter, krótkie spodenki i czarno-niebieskie Vansy. Włosy
rozpuściłam i poszłam się pomalować. Byłam naprawdę ładna,
może to głupie , że sama o sobie tak mówię. Ale jeszcze nigdy
nie słyszałam złego słowa na mój temat. Chłopacy zawsze się za
mną oglądali, ale ja nie chciałam związku. Miałam przyjaciela i
to mi wystarczało, jednak gdyby Justin chciałby ze mną być od
razu zgodziłabym się. Kochałam go , nie tylko jak przyjaciółka
ale ktoś więcej. Niestety jemu zawsze się kto podobał, nawet nie
zwracał na mnie uwagi. Zanim się obejrzałam byłam już w kinie.
Podeszłam do kasy z biletami, ponieważ stali już tam Justin i
Jessy. Chłopak uśmiechał się do mnie przyjaźnie, a ona ze
sztucznym uśmiechem podeszła i mnie pocałowała w policzek na
przywitanie. Moja reakcja była bezcenna, z odpowiednim grymasem na
twarzy powiedziałam :
- Hej. Macie już wybrany
film ?
- Tak, jasne. Idziemy na
''Straszny film 5'', kupiliśmy już bilety. Proszę to twój. -
Niemalże rzuciła we mnie tym biletem. Zauważyłam , że oni mają
podwójną kanapę, specjalnie to zrobiła aby oddzielić mnie i
Jusa.
- Chcecie popcorn ? -
Spytał Jus.
- Jasne. - Odpowiedziałam
pewna siebie. Jeśli Jessy chce wojny to ja dostanie, ja jej łatwo
nie oddam Justina.
W chwili gdy tylko zniknął
nam z punktu widzenia, zaczęła się rozmowa.
- Co ty ode mnie chcesz ?
Po co ten pomysł z kinem ? - Powiedziała.
- Może chciałabym Cie
lepiej poznać. - Zasugerowałam z sarkazmem.
- Ty mnie ? Powiem Ci
jedno, odczep się ode mnie i od Justina !! Napisałam Ci zostaw nas
w spokoju, on kocha mnie. A jeśli spróbujesz zepsuć nasz związek
to pożałujesz !! - Jessy wpadła w furię, krzyczała,
gestykulowała jak poparzona. Nawet nie zauważyła , że Justin stoi
za nią.
- Jessy , przepraszam Cię
bardzo , ale nie Becky jest moją przyjaciółką. I jeśli mam
wybierać pomiędzy przyjaźnią a miłością, to wiedz , że
wybiorę ją. To koniec. - Powiedział wyraźnie zraniony, od razu
podszedł do mnie i mnie przytulił. Poczułam się jak za dawnych
czasów.
- Dobrze, to idźcie
siebie na ten film ! Ja tu niczego nie potrzebuję !
Miałam jej ochotę
przywalić, widać było , że nie zależało jej na Justinie. Gdyby
czuła do niego coś prawdziwego, to zrozumiałaby naszą przyjaźń.
No ale przede wszystkim walczyłaby o niego. A nie poddała się gdy
tylko jej wygarnął.
- Justin..Ja..Chciałam Ci
to powiedzieć, ale bałam się , że nie uwierzysz.
- Masz rację, trudno
byłoby mi uwierzyć , swoja drogą ufam Ci i powinienem już po tym
śnie zacząć działać. No cóż, ale zauważyłem jaka jest Jessy,
teraz zostałaś mi tylko ty. Obiecuj , że zostaniesz nie ważne co
miałoby się stać.. - Te słowa wypowiedział wyraźnie zraniony.
- Obiecuję, choć bo
zaraz film się zacznie..
- Nie mam ochoty na film,
muszę Ci coś powiedzieć.
- Tak , słucham. ? -
Spytałam wyraźnie zaskoczona.
- Kocham Cię. - Patrzał
mi się prosto w oczy i czekał na moją reakcję.
- Ja Ciebie też. -
Powiedziałam.
- Chcesz ?
Kiwnęłam tylko głową,
już po chwili się całowaliśmy. Było naprawdę wspaniale. //
środa, 8 maja 2013
Raz się żyje
Hej
Tak jak Ola wspominała naskrobałam imagina o Conorze;)
Od razu przepraszam za błędy dodaje ten post z komórki, a nie wiem czy jest opcja spr. pisowni. Pamiętajcie o konkursie na admina/adminkę. Piszcie w komentarzach wasze opinie to na prawde wspomaga wene ;p a także czy chcecie drógą część:) //Viollet
Miłego czytania:)
I się zaczęło, liceum. Chodze już tam od tygodnia i już mam dosyć. Co dziennie to samo co chwile gadka o egzaminach jak nie babka od matmy to od chemii i tak w kółko. Ludzie przecież dopiero jesteśmy w pierwszej klasie.
Oderwaniem od rzeczywistości są warsztaty teatralne. Dzisiaj jest pierwsze spotkanie.
Po lekcjach od razu poszłam na spotkanie. Weszłam do sali, nauczycilka już była, zajęłam miejsce. Było nas mało raptem dziesięć osób w tym kilka osób chcacych grać a reszta chciała być odpowiedzialna za kostiumy, dekoracje i inne rzeczy. Nauczycielka oświadczyła, że w tym semeszcze wystawimy "Romea i Julie". Scenariusza nie trzaba było pisać mieliśmy grać tak jak Szekspir napisał. Trzeba było wybrać się tylko do biblioteki. Naucycielka miała dwa egzemplarze. Miała zamiar dzisiaj obsadzić role. Poszłam na pierwszy ogień. Dała mi książke i zaczęłam, miałam przeczytać kwestie Julii w scenie śmierci jej i Romea. Skończyłam nauczycielka zapisała coś na liście i poprosiła żebym usiadła. Przełuchała reszte osób. Na koniec ogłosiła kto wcieli się w kogo. Wyszło, że mam zagrać Julie, bardzo się ucieszyłam jeszcze nigdy do tąd nie grałam głównej roli. Nadal nie była obsadzona rola Romea. Nauczycielka postanowiła zrobić za tydzień przesłuchanie.
*tydzień później*
Na przesłuchanie zgłosiło się koło dwudziestu chłopaków chcących zagrać role Romea.
Przesłuchanie ich wszystkich za wieczność. Wraz z nauczycielką traciłyśmy już nadzieje, że ktoś wreście się nada.Postanowiłyśmy, że poczekamy jeszcze 10 minut, a jak nikt się nie zjawi wybierzemy któregoś z tych których się zgłosili.
*Conor*
Wreście skończyłem lekcje. Miałem zamiar zgłosić się do roli Romea, modliłem się w duchu żeby jeszcze byli. Ale dużym prawdopodobieństwem było, że już kogoś znaleźli. Musiałem dotrzeć z segmentu "a" do "d" a co za tym szło przebiec z jednego końca szkoły na drugi.
Udało mi się, już po dwuch minutach byłem pod właściwą salą. Otworzyłem drzwi, na szczęście nauczycielka opiekująca się kółkiem teatralnym jeszcze była, koło niej siedziała dziewczyna chyba była z pierwszej bo nigdy wcześniej jej nie widziałem. Była piekna, długie brązowe włosy miała specionego w dobieranego warkocza, w jej czekoladowych oczach można było zobaczyć iskierki nadzieji i ten uśmiech.
Dopiero głos nauczycielki "sprowadził" mnie na ziemie.
-Dobra zaczynaj- powiedziała od niechcenia -Akt... scena...
Po paru minutach było po wszystkim.
Od jakiś dwóch godzin byłem w domu, a ja cały czas myślałem o "Jujlii". Nie odważyłem się do niej zagadać. Cieszyłem się tylko, że sql nie ma własnego serwisu platkarskiego; news dnia "Conor Maynard największy podrywacz w szkole bał się zagadać do dziewczyny". Nie żebym zmieniał dziwczyny jak rękawiczki, ale często z nimi flirtowałe nie którzy uznawali mnie za eksperta. Postaniwiłem zadzwonić do Nicka on tylko w całej szkole wiedział kto z kim, miał "wtyki" w każdej klasie. -Czego znowu?(N)
-Tak się teraz wita najlepszego kumpla?(C)
-Conor? Sorry nie spojżałem kto dzwoni.
-Dobra spoko. Ma sprawę do ciebie.
-Ok ale nie ma nic za darmo.
-Pamiętaj, że wisisz mi przysługe.
-Dobra, kogo szukasz?
-Jest chyba z pierwszej, ma długie brązowe włosy dzisiaj miała je splecione w dobieranego warkocza, czekoladowe oczy, chodzi na warsztaty teatralne no i chyba gra Julie.
-Ta twoja "Julia" to moja siostra zwie się [T.I.], rób se co chcesz zaprzyjaźnij się z nią czy tam ustaw ale jak ją skrzywdzisz ze mną będziesz miał do czynienia.
-Ok, daj jej numer.
-Niech ci będzie. [twój numer]
-Dzięki. Cześć.
-Spoko. Cześć
Rozłączyłem się
Cały czas myślałem o [T.I.], chciałem napisać do niej ale znowu stchurzyłem xd. Miałem tylko nadzieje że dostane re Romea.
*następnego dnia*
Z tego co nauczycielka mówiła pełna lista ról miała zostać dzisiaj wywieszona po pierwszej lekcji przy pok oju nauczycielskim.
Po angielskim odrazu skierowałem się strone pokoju. Gdy tam doszedłem przy tablicy informacyjnej stała tylko jedna dziewczyna. Na korytarzu było pusto wszyscy zapewnie byli na boisku, zawsze gdy była ładna pogoda ludzie tam właśnie spędzali przerwy.
Podeszłem bliżej tablicy. Dopiero teraz zauważyłem że to [T.I.]. Postanowiłem zobaczyć liste na następnej przerwie, po raz tzreci w ciągu dwóch dni stchóżyłem.
Gdy byłem już na schodach droge zastawił mi Nick
-No jak dostałeś tą role w końcu?
-Nie wiem jeszcze.
-Z tego co [T.I.] nawijała lista jest koło pokoju, a właśnie jesteśmy jakieś 10 kroków od nie go.
-Sorry musze już iść.
-Conor moja siostra nie gryzie- taaa zauważył że [T.I.] tam stoi -przy najmniej chłopaków którzy jej się podobają. A teraz tam idziesz a ja już nie żyje xd.
Dobra raz się żyje, podejdę do
niej...
C.D.N
Tak jak Ola wspominała naskrobałam imagina o Conorze;)
Od razu przepraszam za błędy dodaje ten post z komórki, a nie wiem czy jest opcja spr. pisowni. Pamiętajcie o konkursie na admina/adminkę. Piszcie w komentarzach wasze opinie to na prawde wspomaga wene ;p a także czy chcecie drógą część:) //Viollet
Miłego czytania:)
I się zaczęło, liceum. Chodze już tam od tygodnia i już mam dosyć. Co dziennie to samo co chwile gadka o egzaminach jak nie babka od matmy to od chemii i tak w kółko. Ludzie przecież dopiero jesteśmy w pierwszej klasie.
Oderwaniem od rzeczywistości są warsztaty teatralne. Dzisiaj jest pierwsze spotkanie.
Po lekcjach od razu poszłam na spotkanie. Weszłam do sali, nauczycilka już była, zajęłam miejsce. Było nas mało raptem dziesięć osób w tym kilka osób chcacych grać a reszta chciała być odpowiedzialna za kostiumy, dekoracje i inne rzeczy. Nauczycielka oświadczyła, że w tym semeszcze wystawimy "Romea i Julie". Scenariusza nie trzaba było pisać mieliśmy grać tak jak Szekspir napisał. Trzeba było wybrać się tylko do biblioteki. Naucycielka miała dwa egzemplarze. Miała zamiar dzisiaj obsadzić role. Poszłam na pierwszy ogień. Dała mi książke i zaczęłam, miałam przeczytać kwestie Julii w scenie śmierci jej i Romea. Skończyłam nauczycielka zapisała coś na liście i poprosiła żebym usiadła. Przełuchała reszte osób. Na koniec ogłosiła kto wcieli się w kogo. Wyszło, że mam zagrać Julie, bardzo się ucieszyłam jeszcze nigdy do tąd nie grałam głównej roli. Nadal nie była obsadzona rola Romea. Nauczycielka postanowiła zrobić za tydzień przesłuchanie.
*tydzień później*
Na przesłuchanie zgłosiło się koło dwudziestu chłopaków chcących zagrać role Romea.
Przesłuchanie ich wszystkich za wieczność. Wraz z nauczycielką traciłyśmy już nadzieje, że ktoś wreście się nada.Postanowiłyśmy, że poczekamy jeszcze 10 minut, a jak nikt się nie zjawi wybierzemy któregoś z tych których się zgłosili.
*Conor*
Wreście skończyłem lekcje. Miałem zamiar zgłosić się do roli Romea, modliłem się w duchu żeby jeszcze byli. Ale dużym prawdopodobieństwem było, że już kogoś znaleźli. Musiałem dotrzeć z segmentu "a" do "d" a co za tym szło przebiec z jednego końca szkoły na drugi.
Udało mi się, już po dwuch minutach byłem pod właściwą salą. Otworzyłem drzwi, na szczęście nauczycielka opiekująca się kółkiem teatralnym jeszcze była, koło niej siedziała dziewczyna chyba była z pierwszej bo nigdy wcześniej jej nie widziałem. Była piekna, długie brązowe włosy miała specionego w dobieranego warkocza, w jej czekoladowych oczach można było zobaczyć iskierki nadzieji i ten uśmiech.
Dopiero głos nauczycielki "sprowadził" mnie na ziemie.
-Dobra zaczynaj- powiedziała od niechcenia -Akt... scena...
Po paru minutach było po wszystkim.
Od jakiś dwóch godzin byłem w domu, a ja cały czas myślałem o "Jujlii". Nie odważyłem się do niej zagadać. Cieszyłem się tylko, że sql nie ma własnego serwisu platkarskiego; news dnia "Conor Maynard największy podrywacz w szkole bał się zagadać do dziewczyny". Nie żebym zmieniał dziwczyny jak rękawiczki, ale często z nimi flirtowałe nie którzy uznawali mnie za eksperta. Postaniwiłem zadzwonić do Nicka on tylko w całej szkole wiedział kto z kim, miał "wtyki" w każdej klasie. -Czego znowu?(N)
-Tak się teraz wita najlepszego kumpla?(C)
-Conor? Sorry nie spojżałem kto dzwoni.
-Dobra spoko. Ma sprawę do ciebie.
-Ok ale nie ma nic za darmo.
-Pamiętaj, że wisisz mi przysługe.
-Dobra, kogo szukasz?
-Jest chyba z pierwszej, ma długie brązowe włosy dzisiaj miała je splecione w dobieranego warkocza, czekoladowe oczy, chodzi na warsztaty teatralne no i chyba gra Julie.
-Ta twoja "Julia" to moja siostra zwie się [T.I.], rób se co chcesz zaprzyjaźnij się z nią czy tam ustaw ale jak ją skrzywdzisz ze mną będziesz miał do czynienia.
-Ok, daj jej numer.
-Niech ci będzie. [twój numer]
-Dzięki. Cześć.
-Spoko. Cześć
Rozłączyłem się
Cały czas myślałem o [T.I.], chciałem napisać do niej ale znowu stchurzyłem xd. Miałem tylko nadzieje że dostane re Romea.
*następnego dnia*
Z tego co nauczycielka mówiła pełna lista ról miała zostać dzisiaj wywieszona po pierwszej lekcji przy pok oju nauczycielskim.
Po angielskim odrazu skierowałem się strone pokoju. Gdy tam doszedłem przy tablicy informacyjnej stała tylko jedna dziewczyna. Na korytarzu było pusto wszyscy zapewnie byli na boisku, zawsze gdy była ładna pogoda ludzie tam właśnie spędzali przerwy.
Podeszłem bliżej tablicy. Dopiero teraz zauważyłem że to [T.I.]. Postanowiłem zobaczyć liste na następnej przerwie, po raz tzreci w ciągu dwóch dni stchóżyłem.
Gdy byłem już na schodach droge zastawił mi Nick
-No jak dostałeś tą role w końcu?
-Nie wiem jeszcze.
-Z tego co [T.I.] nawijała lista jest koło pokoju, a właśnie jesteśmy jakieś 10 kroków od nie go.
-Sorry musze już iść.
-Conor moja siostra nie gryzie- taaa zauważył że [T.I.] tam stoi -przy najmniej chłopaków którzy jej się podobają. A teraz tam idziesz a ja już nie żyje xd.
Dobra raz się żyje, podejdę do
niej...
C.D.N
poniedziałek, 6 maja 2013
Sen.//Justin
Hejka. Dzisiaj imagin ode mnie będzie z Justinem , widziałam że się o niego dopytujecie. Co jest miłe, bo widać , że ktoś lubi też czytać imaginy z Justinem. Bo do tej pory odnosiłam wrażenie, że interesują was w 80% imaginy z Conorem :) Ten imagin , będzie dwuczęściowy. Następny też z nim dodam. A później Conor. Ale nie przejmujcie się , bo w środę o ile się nie mylę, Wiola coś wam naskrobie z Conorem. Pamiętajcie komentujcie , bo to zachęca.
PRZYPOMINAM O KONKURSIE KTÓRY NADAL TRWA !! :*
Naprawdę, jeśli będzie więcej adminek/adminów na naszym blogu imaginy będą się częściej pojawiać. A to dla was jest bardzo korzystne.
~Horanowa ♥
PRZYPOMINAM O KONKURSIE KTÓRY NADAL TRWA !! :*
Naprawdę, jeśli będzie więcej adminek/adminów na naszym blogu imaginy będą się częściej pojawiać. A to dla was jest bardzo korzystne.
~Horanowa ♥
Szłam coraz wyżej i wyżej.
Aż wspięłam się na górkę. Była dość wysoka. Słońce mocno
świeciło, podziękowałam sobie w duchu, że wzięłam
przeciwsłoneczne okulary. W momencie gdy ujrzałam , choć odrobinę
cienia. Pobiegłam w tamtą stronę, niczym głodny lew widzący
zdobycz.. Przysiadłam na skraju górki, fakt było to dziwne.
Żadnych drzew wokół , a ja siedzę w cieniu. Wyglądało to jakby
jakaś chmura zasłaniała mi słońce. Pełna obaw uniosłam głowę
ku górze i nic nie zauważyłam. Niebo było czyste, ani jednej
chmurki. Nagle moim oczom ukazał się Justin. Siedział koło mnie,
lecz sprawiał wrażenie jakby mnie nie widział. Potrząsnęłam nim
, a o nic. Nawet się nie spojrzał, zauważyłam też , że nie
siedzi sam. Nie rozpoznałam tej dziewczyny. Mogłam tylko usłyszeć,
o czym rozmawiają.
- Jeśli mnie kochasz,
zostaw ją. Pokaż jak bardzo Ci na mnie zależy, rzuć się ze mną
z tej góry. - Te ostatnie słowa, mną wstrząsnęły. Nie miała
prawa, kazać mu takich rzeczy. To był zwykły szantaż.
Przypuszczałam , że mogło chodzić o mnie, w końcu Justin nie był
związany z żadną inną dziewczyną tak jak ze mną. Nie miał
przyjaciółek, byłam tą jedyną.
- Chciałbym Ci pokazać,
jak bardzo jesteś ważna. Ale to prawie niemożliwe. - W tej
sytuacji, można było tylko liczyć , że Justin odmówi jej i nie
skoczy.
Dziewczyna wstała ,
podeszła bliżej krawędzi i krzyknęła :
- KOCHAM CIĘ ! - Po czym
się rzuciła z górki.
Justin nie był jej dłużny,
podszedł bliżej i zrobił to samo. Nie mogłam zareagować, moje
krzyki nie dotarłyby do niego. Wiem, nawet nie próbowałam , ale za
bardzo wstrząsnęło to mną. Dla mnie oznaczało to koniec.
Zdruzgotana , chwiejnym krokiem podeszłam do krawędzi. To co do
niego czułam..Nie da się opisach tego uczucia. Zamknęłam oczy ,
wychyliłam się i rzuciłam...
Był środek nocy , a ja nie
mogłam spać. Po raz kolejny , trzecia noc z rzędu. Ten sam sen, a
raczej koszmar. Akcja ZAWSZE była taka sama. Ja wchodząca na górkę,
upał. Cień pośrodku pagórka , Justin i jego dziewczyna. Wyznanie
miłości, dwa samobójstwa. Moja śmierć ? Właśnie, tego nie wiem
czy mi się coś stało. Nigdy, powtarzam , nigdy nie wierzyłam we
sny. Ale jeśli trzeci raz z rzędu, śni mi się to samo.. Tym
bardziej , że ten sen nie był jak najbardziej kolorowy..Koszmar
który może przerodzić się w swego rodzaju rzeczywistość. Były
wakacje, z Justinem chodziłam do jednego liceum. Przez to, że nie
uczęszczaliśmy do szkoły przez te dwa miesiące. Nasz kontakt się
osłabił. Ale po wielogodzinnych przemyśleniach, postanowiłam
powiedzieć mu o tym koszmarze. Od razu zanotowałam sobie w głowie,
żeby nie zbliżać się do pagórków. Wybrałam numer Justina i
czekałam aż odbierze.
- Tak , słucham ? - W końcu
ktoś odebrał, ale to nie był on. Usłyszałam damski głos.
- Yyy..Tu Becky. Z kim mam
przyjemność ? - Od razu pomyślałam , że to może być ta
dziewczyna ze snu.
- Nazywam się Jessy. Jestem
dziewczyną Justina, ty jego przyjaciółką , jak dobrze kojarzę.
Pewnie chcesz z nim rozmawiać, już Ci daje go do telefonu. -
Wszystko było jasne. Po tym co mi powiedziała. Mogłam się
domyślić, że chodzi o nią. Jednak ten sen musiał coś znaczyć.
- Hej, dawno się nie
odzywałaś. Co słychać ? - Spytał jak zawsze wesołym ,
pozbawionym pesymizmu głosem.
- Dzwonię, bo musimy się
spotkać. Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.. - Teraz pewnie
pomyśli , że chcę mu wyznać miłość. Nawet nie zdałam sobie
sprawy, mówiąc to jak to mogło zabrzmieć.
- Eee...To może za jakieś
pół godziny. - Ta propozycja była jak najbardziej odpowiadająca.
Nie zamierzałam czekać do jutra. I przechodzić przez ten koszmar
po raz kolejny.
- Jasne. Przyjdź do mnie,
pa.
Nawet zwykłe przygotowanie
kawy sprawiło mi trudność. W tym momencie liczył się tylko on.
To jak zareaguje. Weszłam do pokoju z jego napojem i postanowiłam
przejść od razu do sprawy.
- Nie będę wykręcać się
z tego. Powiem od razu. Trzy noce z rzędu śni mi się pewien
koszmar. Jestem pewna , że grasz w nim główną rolę. Pozwól , że
Ci opowiem. Dobrze ? - Spytałam na wszelki wypadek..
- Tak.. - Był lekko
wystraszony, ale okazywał swoje zainteresowanie.
Gdy opowiedziałam , mu
wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Zadałam mu pytanie ,
które nurkowało mnie od samego początku.
- Jest możliwość , że
ten sen się spełni ? - Może i było to głupie pytanie, bo jak
rozważny chłopak popełni samobójstwo. W dodatku skacząc z górki.
Ale warto być odważnym.
- Nie sądzę. Zdaje mi się
, że to może być przestroga. Ten sen ma w sobie ostrzeżenie i to
może być głównym celem twojego koszmaru. - Uśmiechnął się
przyjaźnie, jakby w ogóle nie przejął się tym snem.
- Ale jakie ostrzeżenie ? -
Spytałam , w pełni zaskoczona tym co usłyszałam.
- Na to musisz już sobie
sama odpowiedzieć. Ja już idę, obiecałem Jessy , że zjem z nią
obiad. Trzymaj się , pa. - Na koniec pocałował mnie w policzek i
poszedł.
Moim zdaniem jego nagła
potrzeba spotkania swojej dziewczyny, oznaczała tylko jedno. Chciał
jej o tym opowiedzieć. Rzecz jasna, zapomniałam mu wspomnieć ,
żeby lepiej nie mówił o tym nikomu. Wracając do tego ostrzeżenia,
sama nie wiedziałam w czym tkwiła zagadka. Mogę się założyć ,
że jedyną wskazówką z tego snu , którą rozumiem. Jest owa
nieprzychylność Jessy do mnie. A nad resztą pogłowię się
później.
Siedziałam już tak z pół
godziny. Wlepiając gały w monitor, nie mogłam wydusić z siebie
ani słowa. Nie wiem jakim cudem , ale miałam już Jessy w
znajomych. Moje przypuszczenia , że to ona jest dziewczyną ze snu
się spełniły. Na dodatek wysłała mi bardzo interesującą
wiadomość, przez którą omal nie dostałam ataku serca.
„Nie rozumiem czego ty od
nas chcesz. Nie możesz pojąc tego , że ja i Justin się kochamy ?!
Nikt tu nie uwierzy w Twoje zmyślone historyjki. Zrozum, Justin w
końcu ma kogoś do kochania. I to nie jesteś ty ! Jeszcze raz
spróbujesz mu wcisnąć jakiś kit. To obiecuję , że własnymi
rękami coś Ci zrobię.”
C.D.N.
sobota, 4 maja 2013
Londynie nadchodzę! cz.2
Hej przepraszam, że nic nie dodawałam. Pamiętajcie o konkursie na admina/adminke. //Viollet
Miłego czytania:)
*Kilka lat później*
Ostatni raz widziałam Nialla na imprezie w klubie.
Skończyłam studia. Poznałam też Johna. Jestem z nim zaręczona.
Jestem w 4 miesiącu ciąży. Ojcem dziecka jest Niall. 4 miesiące temu na imprezie, blondyn "zabrał" mnie do łóżka, był tak pijany że nawet nie wiedział z kim idzie. Potem rano uciekłam z tam tond za nim się obudził.
John myśli, że to jego dziecko i lepiej żeby tak było.
Wracałam ze zakupów. Byłam już pod drzwiami mieszkania. Musiałam tylko znaleźć klucze. Gdy weszłam do środka zobaczyłam Johna i jakąś blondynę jak się całowali. Rzuciłam zakupy na podłogę. to samo zrobiłam z pierścionkiem i wybiegłam z domu.
Złapałam taksówką i pojechałam do Jess. Ona tylko wiedziała prawdę o Niallu.
Zapukałam do drzwi, otworzył je jej mąż a mój brat Bartek był o dwa lata starszy ode mnie (tak samo jak Jess) ale zawsze troszczył się o mnie jak na starszego brata przystało.
-[T.I.]- przytulił mnie, na pewno musiał się przerazić moim widokiem gdy zobaczył mnie zapłakaną - Jess chodź tu.
Moja przyjaciółka od razu przyszła, z Lux ich dwuletnią córeczką. Podała Lux Bartkowi a mnie przytuliła.
-Zostawię was same.- powiedział i poszedł z małą do jej pokoju.
-[T.I.]chodź do salonu powiedz mi co się stało.
Poszłam do salonu, a Jess wstąpiła jeszcze do kuchni zrobić herbatę. Po 5 minutach wróciła z dwoma kubkami gorącego napoju, postawiła je na stoliku i usiadła koło mnie.
Opowiedziałam Jess co się stało, co wywołało u mnie jeszcze większy płacz.
-Jess mogę się u was zatrzymać? Chociaż na parę dni.
-Możesz zatrzymać się u nas na ile chcesz.
-Kochana jesteś, nie wiem jak ja ci się odwdzięczę.
-Nic od ciebie nie przyjmę, wiem że ty też byś zrobiła to samo dla mnie.
Jess przytuliła mnie.
-Chodź musisz odpocząć, znajdę ci jaką piżamę, powinnam mieć jakąś która będzie na ciebie dobra.
-Ej- trzepnęłam ją lekko w ramię -Nie obrażaj mnie, sam niedawno "taka" byłaś.
-Byłam i będę.- uśmiechnęła się szeroko.
-Jak... Jesteś w ciąży?!
-No tak.
Zaczęłam piszczeć, przytuliłam ją mocno.
*5 miesięcy później*
Wyszłam z Lux na spacer. Jess miała dziś wizytę u lekarza, miała iść tam z Bartkiem. Zaoferowałam się, że zaopiekuje się małą.
Poszłyśmy do parku. Lux ciągnęła na plac zabaw. Mała poszła do piaskownicy, a ja usiadłam na ławce. Usłyszałam, że dostałam sms. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wiadomość, była od Jess; napisała, że będą trochę później bo jadą zrobić jeszcze zakupy. Schowałam telefon i spojrzałam w kierunku piaskownicy gdzie bawiła się Lux. Nie było jej tam, przeraziłam się, przecież nie mogłam zgubić własnej bratanicy.
Wreszcie ją zobaczyłam, szła w moją stronę z jakimś mężczyzną za rękę.
*Niall*
Przechodziłem przez park, gdy zobaczyłem na oko dwuletnią dziewczynkę. Podszedłem do niej, przykucnąłem.
-Hej, jak masz na imię?
-Lux.- powiedziała cicho.
-A ja Niall. Przyszłaś tu z mamusią?
-Z ciocią.
-A gdzie ona jest?
-Nie wiem .
-To chodź poszukamy jej. Gdzie się bawiłaś?
-W piaskownicy.
-Pójdziemy tam, ciocia na pewno się o ciebie martwi.
Poszliśmy na plac. Lux od razu pociągnęła mnie do piaskownicy.
-Lux!-usłyszałem bardzo znajomy mi głos -Matko jak ja się o ciebie martwiłam.
Lux podeszła do kobiety i przytuliła ją.
-Pan Niall pomógł mi.
Zaśmiała się, jej śmiech brzmiał tak samo jak śmiech [T.I.].
-Jaki pan Niall?
Mała wskazała na mnie. Spojrzała na mnie. Kurde przede mną stała [T.I.] widziałem ją jakieś 5 lat temu. Teraz była dorosłą kobietą w dodatku w za awansowanej ciąży.
-[T.I.]?
-Horan?
-Kto będzie szczęśliwym tatusiem?
Nie odpowiedziała.
-[T.I.] możesz mi wszystko powiedzieć.
-Niall nie mogę, wszystko się zmieniło, nie wiem czy mogę ci nadal ufać. Ałł...
"Złapała" się za brzuch.
-[T.I.] co jest?
-Niall szybko dzwoń po karetkę.
-Ale co się dzieje?
-Horan idioto nie widzisz że rodzę?!
Wydarła się na mnie, na placu było już pusto, a Lux patrzała na nas zdezorientowana.
-Horan pospiesz się!
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłem po karetkę. Miała przyjechać za 10 minut.
-Masz- podała mi telefon -Zadzwoń po Bartka, niech przyjdzie po Lux.
Wybrałem odpowiedni numer. Po dwóch sygnałach odebrał.
-Bartek, szybko przyjdź na plac zabaw w parku po Lux.
-Po co? Horan?!
-No nie wiem, [T.I.] rodzi?! Nie św.Mikołaj!
-Kurde. Już biegnę.
Po nie całych 5 minutach był.
-Gdzie Lux?
-Tam na ławce.- wskazałem
Podbiegł do ławki i wziął małą na ręce.
-Poradzisz sobie?- skierował się do [T.I.]
-Tak. Horan gdzie ta karetka?!
Jedzie już.
*Następnego dnia*
[T.I.] była zmęczona po porodzie. A ja w tej chwili piłem 5 kawę. Przez cały czas byłem w szpitalu.
Było około 9 rano kiedy [T.I.] się obudziła.
-Niall co ty tutaj robisz?
-Cały czas tu byłem.
-Nie musiałeś.
-Musiałem. [T.I.] muszę ci coś powiedzieć, pamiętasz naszą rozmowę 5 lat temu, gdy przyjechałaś do Londynu? Wiem, że teraz jest już za późno bo masz pewnie męża, który zaraz tu przyjedzie żeby zobaczyć swoje dziecko. Chcę tylko żebyś wiedziała kochałem cię i nadal cię kocham.
Wstałem z krzesła i skierowałem się do wyjścia.
-Niall zaczekaj, nie mam męża który przyjedzie zobaczyć swoje dziecko, bo ojciec dziecka wyznał mi przed chwilą miłość.
Zamurowało mnie.
-Ale [T.I.] jak to, przecież my nigdy...
-Niall, gdybyś mniej wypił na imprezie 9 miesięcy temu, wiedziałbyś z kim idziesz do łóżka, a może nawet byśmy tam nie poszli.
-[T.I.] przepraszam cię...
-Nie ma za co przepraszać, stało się. Jesteś ojcem.
-Przepraszam cię, muszę zadzwonić.
-Jasne.
Wyszedłem na korytaż i wybrałem odpowiedni numer.
-Liam?
-Nie Danielle, Liam jeszcze śpi, tak jak reszta chłopaków.
-Mogłabyś ich obudzić i powiedzieć, żeby przyjechali do szpitala, ty zresztą też.
-Niall coś się stało?
-Jestem cały, spokojnie, proszę przyjedźcie. 2 piętro sala 105 będę tam.
-Dobra za jakąś godzinę będziemy. Pa.
-Cześć.
Rozłączyłem się i wszedłem do sali.
-Już jestem. Tak w ogóle to chłopiec czy dziewczynka?
-Dziewczynka.
-Mogę ją zobaczyć?
-Zaraz pielęgniarka powinna ją przynieść.
Rzeczywiście, po chwili drzwi od sali się otworzyły i weszła pielęgniarka. Podała małą [T.I.].
-Mała jest okazem zdrowia. Gratuluje.
Powiedziała i wyszła.
-Mogę ją potrzymać?
-Jasne.
Podała mi dziecko.
-Jakaś ty mała. Piękna po mamusi.
-Niall...- trzepnęła mnie lekko w ramię.
-No co prawdę mówię. Twój tatuś jest idiotą...
-Nie jesteś. To moja wina że powiedziałam ci dopiero teraz, mogłam wcześniej, ale nie chciałam ci niszczyć kariery.
-Ale gdybym cię wtedy zatrzymał, teraz może byś miała pierścionek zaręczynowy ode mnie, byłbym przy tobie przez całą ciąże.I nigdy nie uznałbym, że zrujnowałaś mi karierę. Był bym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
-A teraz nie jesteś? Masz córkę...
-Ale nie mam ciebie.
-Niall daj mi małą.
-Daj mi jeszcze chwilę.
-Niall...
Podałem małą [T.I.]
-Teraz mnie pocałuj.
-Ja?
-Niall nie, wiesz superman. Jasne, że ty głuptasie.
Nasze usta złączyły się w pocałunku.
-Kocham cię.- wyszeptała [T.I.]
-Ja was bardziej.
W tym momencie do sali wpadło 4 wariatów, a za nimi weszła Dan.
-Dobra gołąbeczki czułości na później. A teraz gadać co się tutaj dzieje i kim jest ta kobieta z dzieckiem.- zaczął Harry
-Ta kobieta to [T.I.], a ojcem tego dziecka jest pewien Irlandczyk, którego kumple nie umieją się zachować nawet w szpitalu.
Wszystkich wryło, od razu zrozumieli o co mi chodzi, tylko Dan nie była zaskoczona. Podeszła do [T.I.] i ucałowała w policzek.
-Cześć kochana i jak tam się czujesz?
-Wszystko jest w porządku.
-A dziecko?
-Okaz zdrowia.
-Wy się znacie?- dopiero teraz się odezwałem.
-A dlaczego miałabym nie znać własnej kuzynki?-(Dan)-Wybraliście już imię?
-Myślałaś już nad tym?- skierowałem się do [T.I.]
-Mam kilka pomysłów.
-Ja wiem!- krzyknął Louis -Kevin!
-Idioto nawet nie wiesz czy to chłopiec czy dziewczynka.
-Chłopiec czy dziewczynka?
-Dziewczynka, a teraz siedź już cicho.
-Darcy!- krzyknął Harry
-Następny...
-Alice.- powiedziała [T.I.]
-Na drugie Darcy!- wydarł się Harry
***
Oświadczyłem się [T.I.]. Za miesiąc mamy wsiąść ślub.
Od wyjścia [T.I.] ze szpitala mieszkamy razem. Kupiliśmy domek jedno rodzinny na obrzeżach Londynu. Jeden pokój musiał być specjalnie przeznaczony na zabawki Alice. Harry i Louis przez cały czas wykłócają się kto jest lepszym wujkiem, przez co mała ma co raz więcej; pluszaków zaczynając od normalnych rozmiarów misiów kończąc na metrowych zającach i innych zabawek.
Miłego czytania:)
*Kilka lat później*
Ostatni raz widziałam Nialla na imprezie w klubie.
Skończyłam studia. Poznałam też Johna. Jestem z nim zaręczona.
Jestem w 4 miesiącu ciąży. Ojcem dziecka jest Niall. 4 miesiące temu na imprezie, blondyn "zabrał" mnie do łóżka, był tak pijany że nawet nie wiedział z kim idzie. Potem rano uciekłam z tam tond za nim się obudził.
John myśli, że to jego dziecko i lepiej żeby tak było.
Wracałam ze zakupów. Byłam już pod drzwiami mieszkania. Musiałam tylko znaleźć klucze. Gdy weszłam do środka zobaczyłam Johna i jakąś blondynę jak się całowali. Rzuciłam zakupy na podłogę. to samo zrobiłam z pierścionkiem i wybiegłam z domu.
Złapałam taksówką i pojechałam do Jess. Ona tylko wiedziała prawdę o Niallu.
Zapukałam do drzwi, otworzył je jej mąż a mój brat Bartek był o dwa lata starszy ode mnie (tak samo jak Jess) ale zawsze troszczył się o mnie jak na starszego brata przystało.
-[T.I.]- przytulił mnie, na pewno musiał się przerazić moim widokiem gdy zobaczył mnie zapłakaną - Jess chodź tu.
Moja przyjaciółka od razu przyszła, z Lux ich dwuletnią córeczką. Podała Lux Bartkowi a mnie przytuliła.
-Zostawię was same.- powiedział i poszedł z małą do jej pokoju.
-[T.I.]chodź do salonu powiedz mi co się stało.
Poszłam do salonu, a Jess wstąpiła jeszcze do kuchni zrobić herbatę. Po 5 minutach wróciła z dwoma kubkami gorącego napoju, postawiła je na stoliku i usiadła koło mnie.
Opowiedziałam Jess co się stało, co wywołało u mnie jeszcze większy płacz.
-Jess mogę się u was zatrzymać? Chociaż na parę dni.
-Możesz zatrzymać się u nas na ile chcesz.
-Kochana jesteś, nie wiem jak ja ci się odwdzięczę.
-Nic od ciebie nie przyjmę, wiem że ty też byś zrobiła to samo dla mnie.
Jess przytuliła mnie.
-Chodź musisz odpocząć, znajdę ci jaką piżamę, powinnam mieć jakąś która będzie na ciebie dobra.
-Ej- trzepnęłam ją lekko w ramię -Nie obrażaj mnie, sam niedawno "taka" byłaś.
-Byłam i będę.- uśmiechnęła się szeroko.
-Jak... Jesteś w ciąży?!
-No tak.
Zaczęłam piszczeć, przytuliłam ją mocno.
*5 miesięcy później*
Wyszłam z Lux na spacer. Jess miała dziś wizytę u lekarza, miała iść tam z Bartkiem. Zaoferowałam się, że zaopiekuje się małą.
Poszłyśmy do parku. Lux ciągnęła na plac zabaw. Mała poszła do piaskownicy, a ja usiadłam na ławce. Usłyszałam, że dostałam sms. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wiadomość, była od Jess; napisała, że będą trochę później bo jadą zrobić jeszcze zakupy. Schowałam telefon i spojrzałam w kierunku piaskownicy gdzie bawiła się Lux. Nie było jej tam, przeraziłam się, przecież nie mogłam zgubić własnej bratanicy.
Wreszcie ją zobaczyłam, szła w moją stronę z jakimś mężczyzną za rękę.
*Niall*
Przechodziłem przez park, gdy zobaczyłem na oko dwuletnią dziewczynkę. Podszedłem do niej, przykucnąłem.
-Hej, jak masz na imię?
-Lux.- powiedziała cicho.
-A ja Niall. Przyszłaś tu z mamusią?
-Z ciocią.
-A gdzie ona jest?
-Nie wiem .
-To chodź poszukamy jej. Gdzie się bawiłaś?
-W piaskownicy.
-Pójdziemy tam, ciocia na pewno się o ciebie martwi.
Poszliśmy na plac. Lux od razu pociągnęła mnie do piaskownicy.
-Lux!-usłyszałem bardzo znajomy mi głos -Matko jak ja się o ciebie martwiłam.
Lux podeszła do kobiety i przytuliła ją.
-Pan Niall pomógł mi.
Zaśmiała się, jej śmiech brzmiał tak samo jak śmiech [T.I.].
-Jaki pan Niall?
Mała wskazała na mnie. Spojrzała na mnie. Kurde przede mną stała [T.I.] widziałem ją jakieś 5 lat temu. Teraz była dorosłą kobietą w dodatku w za awansowanej ciąży.
-[T.I.]?
-Horan?
-Kto będzie szczęśliwym tatusiem?
Nie odpowiedziała.
-[T.I.] możesz mi wszystko powiedzieć.
-Niall nie mogę, wszystko się zmieniło, nie wiem czy mogę ci nadal ufać. Ałł...
"Złapała" się za brzuch.
-[T.I.] co jest?
-Niall szybko dzwoń po karetkę.
-Ale co się dzieje?
-Horan idioto nie widzisz że rodzę?!
Wydarła się na mnie, na placu było już pusto, a Lux patrzała na nas zdezorientowana.
-Horan pospiesz się!
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłem po karetkę. Miała przyjechać za 10 minut.
-Masz- podała mi telefon -Zadzwoń po Bartka, niech przyjdzie po Lux.
Wybrałem odpowiedni numer. Po dwóch sygnałach odebrał.
-Bartek, szybko przyjdź na plac zabaw w parku po Lux.
-Po co? Horan?!
-No nie wiem, [T.I.] rodzi?! Nie św.Mikołaj!
-Kurde. Już biegnę.
Po nie całych 5 minutach był.
-Gdzie Lux?
-Tam na ławce.- wskazałem
Podbiegł do ławki i wziął małą na ręce.
-Poradzisz sobie?- skierował się do [T.I.]
-Tak. Horan gdzie ta karetka?!
Jedzie już.
*Następnego dnia*
[T.I.] była zmęczona po porodzie. A ja w tej chwili piłem 5 kawę. Przez cały czas byłem w szpitalu.
Było około 9 rano kiedy [T.I.] się obudziła.
-Niall co ty tutaj robisz?
-Cały czas tu byłem.
-Nie musiałeś.
-Musiałem. [T.I.] muszę ci coś powiedzieć, pamiętasz naszą rozmowę 5 lat temu, gdy przyjechałaś do Londynu? Wiem, że teraz jest już za późno bo masz pewnie męża, który zaraz tu przyjedzie żeby zobaczyć swoje dziecko. Chcę tylko żebyś wiedziała kochałem cię i nadal cię kocham.
Wstałem z krzesła i skierowałem się do wyjścia.
-Niall zaczekaj, nie mam męża który przyjedzie zobaczyć swoje dziecko, bo ojciec dziecka wyznał mi przed chwilą miłość.
Zamurowało mnie.
-Ale [T.I.] jak to, przecież my nigdy...
-Niall, gdybyś mniej wypił na imprezie 9 miesięcy temu, wiedziałbyś z kim idziesz do łóżka, a może nawet byśmy tam nie poszli.
-[T.I.] przepraszam cię...
-Nie ma za co przepraszać, stało się. Jesteś ojcem.
-Przepraszam cię, muszę zadzwonić.
-Jasne.
Wyszedłem na korytaż i wybrałem odpowiedni numer.
-Liam?
-Nie Danielle, Liam jeszcze śpi, tak jak reszta chłopaków.
-Mogłabyś ich obudzić i powiedzieć, żeby przyjechali do szpitala, ty zresztą też.
-Niall coś się stało?
-Jestem cały, spokojnie, proszę przyjedźcie. 2 piętro sala 105 będę tam.
-Dobra za jakąś godzinę będziemy. Pa.
-Cześć.
Rozłączyłem się i wszedłem do sali.
-Już jestem. Tak w ogóle to chłopiec czy dziewczynka?
-Dziewczynka.
-Mogę ją zobaczyć?
-Zaraz pielęgniarka powinna ją przynieść.
Rzeczywiście, po chwili drzwi od sali się otworzyły i weszła pielęgniarka. Podała małą [T.I.].
-Mała jest okazem zdrowia. Gratuluje.
Powiedziała i wyszła.
-Mogę ją potrzymać?
-Jasne.
Podała mi dziecko.
-Jakaś ty mała. Piękna po mamusi.
-Niall...- trzepnęła mnie lekko w ramię.
-No co prawdę mówię. Twój tatuś jest idiotą...
-Nie jesteś. To moja wina że powiedziałam ci dopiero teraz, mogłam wcześniej, ale nie chciałam ci niszczyć kariery.
-Ale gdybym cię wtedy zatrzymał, teraz może byś miała pierścionek zaręczynowy ode mnie, byłbym przy tobie przez całą ciąże.I nigdy nie uznałbym, że zrujnowałaś mi karierę. Był bym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
-A teraz nie jesteś? Masz córkę...
-Ale nie mam ciebie.
-Niall daj mi małą.
-Daj mi jeszcze chwilę.
-Niall...
Podałem małą [T.I.]
-Teraz mnie pocałuj.
-Ja?
-Niall nie, wiesz superman. Jasne, że ty głuptasie.
Nasze usta złączyły się w pocałunku.
-Kocham cię.- wyszeptała [T.I.]
-Ja was bardziej.
W tym momencie do sali wpadło 4 wariatów, a za nimi weszła Dan.
-Dobra gołąbeczki czułości na później. A teraz gadać co się tutaj dzieje i kim jest ta kobieta z dzieckiem.- zaczął Harry
-Ta kobieta to [T.I.], a ojcem tego dziecka jest pewien Irlandczyk, którego kumple nie umieją się zachować nawet w szpitalu.
Wszystkich wryło, od razu zrozumieli o co mi chodzi, tylko Dan nie była zaskoczona. Podeszła do [T.I.] i ucałowała w policzek.
-Cześć kochana i jak tam się czujesz?
-Wszystko jest w porządku.
-A dziecko?
-Okaz zdrowia.
-Wy się znacie?- dopiero teraz się odezwałem.
-A dlaczego miałabym nie znać własnej kuzynki?-(Dan)-Wybraliście już imię?
-Myślałaś już nad tym?- skierowałem się do [T.I.]
-Mam kilka pomysłów.
-Ja wiem!- krzyknął Louis -Kevin!
-Idioto nawet nie wiesz czy to chłopiec czy dziewczynka.
-Chłopiec czy dziewczynka?
-Dziewczynka, a teraz siedź już cicho.
-Darcy!- krzyknął Harry
-Następny...
-Alice.- powiedziała [T.I.]
-Na drugie Darcy!- wydarł się Harry
***
Oświadczyłem się [T.I.]. Za miesiąc mamy wsiąść ślub.
Od wyjścia [T.I.] ze szpitala mieszkamy razem. Kupiliśmy domek jedno rodzinny na obrzeżach Londynu. Jeden pokój musiał być specjalnie przeznaczony na zabawki Alice. Harry i Louis przez cały czas wykłócają się kto jest lepszym wujkiem, przez co mała ma co raz więcej; pluszaków zaczynając od normalnych rozmiarów misiów kończąc na metrowych zającach i innych zabawek.
piątek, 3 maja 2013
Ponad przyjaźń.//Liam
Hi! Zauważyłam bardzo duuużą przerwę w pisaniu postów. Przepraszam
was myślałam , że Wiola coś doda. Więc można powiedzieć , zrobiłam sobie
małą przerwę. Ale już wam daję coś z Liamem. Nie jestem zadowolona z
tych efektów. Ale musiałam coś naskrobać. Na razie na konkurs zgłosiła
się jedna osoba , naprawdę zgłaszajcie się jeszcze , bo im więcej
adminek tym lepiej. :)
~Horanowa ♥
~Horanowa ♥
Od 2 lat mieszkałam z chłopakami pod
jednym dachem. Byli dla mnie jak rodzina. W ich towarzystwie zawsze
mogłam się wyluzować, być sobą. Najbardziej bliski mi był Liam.
To z nim spędzałam jak najwięcej czasu. Reszta chłopaków myślała
, że między nami jest coś w stylu romansu. Ale to były tylko ich
domysły. Tak naprawdę , rodziło się pewne uczucie. Lecz żadne z
nas nie powiedziało tego drugiej osobie. Naszą zażyłość można
było określić : więcej niż przyjaciele , mniej niż kochankowie.
Tak , to pewnie brzmi idiotycznie. Ale taka była prawda.
Obudziłam się dosyć wcześnie.
Spojrzałam na zegarek – była 7.30. Miałam jeszcze około pół
godziny do śniadania. Zawsze wstawałam 20 minut później.
Oczywiście spóźniałam się na śniadanie, a głodny Niall i
reszta chłopaków musieli na mnie czekać : co doprowadzało go do
szału. Ale dzisiaj pokaże im , że jednak to ja na nich muszę
czekać. Wygrzebałam się z łóżka i powlokłam się do łazienki.
Cała poranna toaleta razem z makijażem zajęła mi 15 minut.
Następna czynność okazała się być niesamowicie szybka. Otwarłam
szafę i od razu wiedziałam co chcę dzisiaj na siebie włożyć.
Wybrałam turkusowe rurki i białą koszulę. Ubrana , pomalowana i
uczesana zeszłam na dół. Nikogo jeszcze tam nie było. Więc
szczęśliwa , że zrobię im pewnego rodzaju przysługę usiadłam
na krześle i zaczęłam przeglądać gazetę.
Na początku wszedł Harry. Omal nie
wrzasnął z wrażenia.
- Margaret co ty tu robisz ? Zwykle
śpisz o tej porze. - Pewnie sam nie wiedział co mówi , bo przy tym
cały czas przecierał oczy na przemiennie ziewając.
- Zwykle to dobre słowo. Dzisiaj
postanowiłam wstać trochę wcześniej. Zaskoczony ? - Niestety nie
mogłam dać Harremu odpowiedzieć , ponieważ do kuchni wbiegli
Louis i Zayn.
- Co ty tu robisz ?! - Krzyknęli
jednocześnie.
- Siedzę. - Odparłam i powróciłam
do ciekawego artykułu w gazecie.
Potem pojawił się Niall, ale był tak
przejęty faktem , że może coś zjeść , więc nawet mnie nie
zauważył. Ostatni wmaszerował Liam. Pewny siebie , uśmiechnięty.
- Dzisiaj poproszę... - Nagle zauważył
mnie i nie dokończył zdania. Wyraźnie zmieszał się , że tu
jestem. Pewnie miał im coś ważnego do powiedzenia , a ja
niepotrzebnie tu siedziałam.
- Śniadanie gotowe. - Przerwał
niemiłą dla wszystkich domowników ciszę Harry. Nawet nie
zauważyłam kiedy przyrządził posiłek. Na pewno zrobił to
szybko.
Wszyscy zasiedliśmy do stołu i w
ciszy zajadaliśmy się naprawdę smacznym śniadaniem przygotowanym
przez Hazzę. Pod koniec gdy już wszyscy się zbierali Liam
zaproponował:
- Może pójdziemy gdzieś na kawę , a
potem do parku ? - Najpierw popatrzał się na Nialla , a potem
wszyscy spojrzeli się na mnie. Dość dziwne uczucie. Nigdy jeszcze
nie byłam w centrum zainteresowania tych chłopaków. Mogłam się
założyć , że mieli jakiś niecny plan dotyczący mnie i Liama.
Jak zawsze, próbowali nas razem umówić na randkę. Ale my razem
ich przechytrzaliśmy i obracaliśmy to w zwykłe , przyjacielskie
spotkanie.
- Yyy..Jasne. - Tylko tyle zdołałam
wydusić , nie jest łatwo gdy patrzy się na mnie piątka
przystojniaków.
- Za 15 minut na dole. - Wykrzyknął
uradowany Niall i pobiegł na górę.
Droga do kawiarni była naprawdę
krótka. Może minęła tak , dlatego że każdy z chłopaków coś
mówił i było ciekawie. Tylko Liam szedł spokojnie – jak zawsze.
Nic nie mówił., bałam się dzisiaj o niego. Zazwyczaj był bardzo
rozmowny , a tu zupełna cisza. Pewnie w parku się rozkręci. Mam
taką nadzieję. Nie chcę , aby ten dzień był ponury.
- Proszę oto wsze zamówienia. -
Powiedziała kelnerka wręczając nam nasze kubki z kawą.
Uwielbiałam ten zapach , zawsze
kojarzył mi się z...
- Nad czym tak rozmyślasz , Margaret ?
- Z rozmyśleń wyrwał mnie Liam. Właśnie nad czym tak myślę.
Jakoś dzisiejsza nie mam chęci siedzieć w tak zatłoczonym
miejscu.
- O wszystkim , a ty nie jesteś taki
rozmowny co zawsze...
- Masz rację, może porozmawiamy ?
Tylko w bardziej cichym miejscu , co ? - Od razu chciałam mu to
zaproponować , ale nie byłam pewna czy on czasem nie wolał
siedzieć tu. Teraz miałam już pewność.
- Jasne. Chodźmy.
Szybko pożegnaliśmy się zresztą
chłopaków i skierowaliśmy się w stronę parku.
- To powiedz nad czym tak myślisz ? -
Zazwyczaj roześmiany , a teraz poważny. Ciekawe.
- Myślę o nas. Tamten zapach w
kawiarni , kojarzy mi się zawsze z tobą. - Pierwszy raz w takiej
sytuacji nie było mi niezręcznie.
- Ze mną , a czemuż to ? - Lekko się
rozpromienił.
- To tam się poznaliśmy , to tam się
kłócimy , godzimy , ostatnio tam się do siebie zbliżyliśmy.
- Fakt. Ja też nie mogę przestać o
Tobie myśleć. Jesteś wszędzie. Myślę , że to odpowiedni moment
abym Ci coś powiedział.
Cały czas wpatrywałam się w ziemię
, ale teraz wzięłam się w garść i spojrzałam mu głęboko w
oczy.
- Mów , śmiało. - Zachęciłam go ,
co na pewno mu psychicznie nie pomogło.
- Kocham Cię. - To wyznanie całkowicie
mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się tego.
- Ja Ciebie też. - Chciałam mu już
to dawno powiedzieć , ale nie umiałam.
- Wyjdziesz za mnie ? - Wyciągnął z
kieszeni pierścionek zaręczynowy.
- Oh Liam , jasne że tak ! - Rzuciłam
się mu na szyje.
Byłam tak szczęśliwa , nic nie mogło
mnie teraz zdekoncentrować , teraz liczył się tylko Liam. W końcu
mogliśmy okazywać sobie uczucia : nie ukrywając się.//
Subskrybuj:
Posty (Atom)