wtorek, 25 grudnia 2012

Życzenia ♥

Hej , chciałabym złożyć wam życzenia ode mnie i od Wioli.

Renifer Rudolf grzeje kopyta,
Mikołaj w pośpiechu prezenty chwyta.
Wszystkie smutki wnet pójdą w kąt
- serdecznie życzymy wesołych świąt.
Tu macie takie dwie rzeczy, sprawdźcie sobie koniecznie :) /Ola
KLIK i KLIK 

Rozdział 4.

*Oczami Perrie*
Wiedziałam że Cher jest trochę przykro, no bo w sumie, czas spędzany z Zaynem z minimum urósł do maximum. No tak już jest w miłości. Oczywiście ona tego nie okazywała, ani bynajmniej nie dawała wyboru w stylu ,,ja albo on'' choć było widać ze ta sytuacja nie jest dla super.. Postanowiłam że umówię ją z Conorem. Na początek muszą się jakoś zapoznać. Więc zadzwoniłam do Zayna.
- Tak, słucham ? - odebrał mój ukochany.
- Hej, mam do Ciebie sprawę. Chodzi o to żebyś zabrał Conora ze sobą do mnie...
- Eee... okej, spytam się go. A czemu ?
- No wiesz, on się trochę podoba Cher. A ją wszyscy chłopacy traktują  ją  jak kolegę, a skoro Conor jej nie zna. To nie wie jaka jest i może uda mi się ich połączyć.. Co o tym sądzisz ?
- Może być, właśnie dostałem od niego odpowiedź....
- Więc jak ?
- No przyjdziemy..
- To świetnie.
- Wszystko idzie w dobrym kierunku..
- Słucham ??
- Conor się mnie spytał czy Cher też będzie, co ja na to ,,tak'' a on no to przyjdę ... - oczywiście gdyby tu była moja przyjaciółka już by skakała ze szczęścia.
- Czyli że ona jemu też się podoba ??
- Na to wskazuje..
- Okej, ja kończę to bądźcie o 16.00.
- Spoko, do zobaczenia.
Zawiadomiłam Cher żeby była o 16.00 i zabrałam się za przygotowania. Upiekłam czekoladowe babeczki, zrobiłam sałatkę i poszłam do sklepu po napoje. W drodze powrotnej usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn. Nie musiałam długo się temu przysłuchiwać, aby się skapnąć że jedną z nich jest Mary. Ten podły głos rozpoznam wszędzie. Mogłam podsłuchać tylko niektóre słowa, ale i tak ułożyłam je w jakąś sensowną całość. Wstrząsnęło mną to co usłyszałam. Nie chciałam na razie denerwować Cher, tym bardziej że to ma być ''jej'' wieczór. Gdy przyszłam do domu od razu wyjęłam pamiętnik i postanowiłam to zanotować.
,,Drogi Pamiętniku !
To co się dzisiaj zdarzyło na pewno pozostawi mnie roztrzęsioną przez cały dzień.
Będę musiała powiedzieć o tym Zaynowi, choć nie wiem jak to przyjmie. Mary
opowiadała swojej koleżance, jak jest blisko z Zaynem. Podobno wczoraj po szkole
poszli na spacer, po czym zaprosił ją na kawę. Ona skorzystała z sytuacji i go
pocałowała. Czego łatwo się po niej spodziewać. Ale niestety on
odwzajemnił. Jeżeli to prawda ? Nie wiem czy dałabym radę zostawić
Zayna., ale być z kimś kto Cię zdradził i może teraz też zdradza..
Powiem o tym Cher, ona wie co zrobić. Zawsze zna jakieś rozwiązanie. O 16.00
przychodzi, tak jak i Zayn z Conorem. Plan zeswatania Cher i Conora musi wypalić.
Tylko nie wiem czy będę miłą dziewczyną dla Zayna. Odezwę się później
                                                                          xoxo

                                                                                                                                   ''

*Oczami Zayna*

- Conor chodź już, bo się spóźnimy !
- Już, już.
Musiałem go pospieszać, była 16.00. A do domu Perrie zostało 10 minut drogi. Właśnie Perrie, gdybym mógł tylko cofnąć czas. Wczoraj ta sytuacja z Mary, moja chwila słabości. Nie chce kończyć związku z moją dziewczyną. No ale tak żyć w kłamstwie, mam nadzieje że się nie dowie. Chętnie powiedziałbym o tym komuś. No np. Conorowi. Ale nie chce narażać się na złą opinię. Niegdyś żadna dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała, a teraz ? Mam Perrie, która czeka w domu i w dodatku jest zdradzona przeze mnie. Jednak jestem niezłym draniem. Chociaż może już się tak nie mówi, kij z tym. Z zamyśleń wyrwał mnie Conor.
- No to co idziemy ? - zapytał, kiwnąłem głową. Całą drogę panowała niezręczna cisza. Na miejscu od razu przywitała nas Perrie.
- Hej, wchodźcie do środka - chciałem ją pocałować ale się cofnęła, choc to może moja chora wyobraźnia.
- No więc poznajcie się - zwróciłem się do Cher i Conora.
- Ale my się już znamy...
- Co, skąd ? Nic nie mówiłaś.. - widać że Perrie była zdziwiona.
- No, tak jakoś poznaliśmy się przez fejsa.
- Wszystko wyjaśnia, więc chodźcie po babeczki - po czym zachęciła wszystkich. Choć widziałem przeszywający lodowaty wzrok mojej dziewczyny. Coś było nie tak....
Po godzinie Cher i Conor rozmawiali jak starzy dobry przyjaciele. Perrie cały czas robiła wszystko żeby nie być w pobliżu mnie. Plan był taki że pójdziemy gdzieś na kręgle. Ale tylko my oboje. Niestety Perrie nic nie wspominała o tym. Postanowiłem porozmawiać z nią.
- Perrie ?
- Tak ? - jej ton był taki nie miły jak nigdy.
- Czy coś się stało ?
- W sensie ?
- No czy jesteś zła, wiesz chodzisz taka naburmuszona. Unikasz mnie, a poza tym to mieliśmy zostawić ich samych..
- Nie jestem zła, wydaje Ci się. Nie wyspałam się i tyle. Denerwuje się jeszcze bardziej niż Cher. Tylko tyle...
- A co z wyjściem ?
- Wolę nie zostawiać ich samych - widać że nie chciała mojego towarzystwa. Musiała coś wiedzieć, ale Mary obiecała że jej nie powie. Kto jak kto, ale Mary można zaufać.
- Przyszedłem tylko powiedzieć że ja już muszę iść.. Zayn odwieziesz mnie ? - dziękowałem w duchu Conorowi że przerwał tą niezręczną rozmowę.
- Eee, jasne już idę. To na razie - nawet nie próbowałem jej pocałować bo wiedziałem że unikałaby tego.
- To idź - tak pięknie pożegnała mnie moja dziewczyna. Już wyszedłem, i jedyną rzeczą którą chciałem zrobić to spotkać się z Mary. Ona na pewno doradzi mi co mam robić...//