czwartek, 11 kwietnia 2013

Zepsuta winda.// JUSTIN ♡

Hej. Przepraszam was , że długo nie dodawałam nic. Ale mam mnóstwo nauki , jak Wiola wspominała. Proszę zgłaszajcie się do konkursu. W weekend dodam systematycznie. Następny imagin : druga część z Zaynem. ;)
                                                                                   ~Horanowa ♡

*Oczami Anity*

Dzisiaj jechałam do mojej ukochanej
cioci , która mieszkała we Wrocławiu. Zawsze miałam sentyment do
tego miasta. Może dlatego , że to właśnie tam zakochałam się po
raz pierwszy. Miłe przeżycia pozostaną na zawsze. Choć Ostrów
Tumski omijam , tam mój chłopak ze mną zerwał , w te wakacje będą
2 lata. Od tego czasu jestem sama.

~W pociągu~

Zajęłam swoje miejsce. Podróż była
długa , przecież z Warszawy do Wrocławia nie dojedzie się w
godzinę. Sama siedziałam w przedziale. Co było dla mnie straszne.
Tyle razy słyszało się o niebezpieczeństwie czyhającym w
''samotnych przedziałach''. Może teraz ktoś pomyśli , że głupia
kuszę los. Lecz jak wsiadałam to było tu nawet tłoczno. Teraz
niestety nie ma nikogo. Rozmyślałam już nad przesiadką do innego
przedziału , ale za parę peronów wysiadam. O tak , Wrocław Główny
– mój cel. Siedziałam tak z 15 minut , rozmyślając o .. niczym
? A może... Jednak to nie było ''niczym'' , myślałam o miłości..
Chciałabym znowu poczuć tak wspaniałe uczucie , zatracić się w
marzeniach. Oddać się tej ukochanej osobie i cieszyć się pełnią
życia. Miałam nadzieję, że we Wrocławiu znów się zakocham.
Nagle do przedziału wszedł wysoki blondyn. Był nawet ładny. W
przedziale byliśmy tylko my , a ja się nie bałam. Ani trochę ,
przecież mógł mi coś zrobić... A ja jednak czułam się ...przy
nim ? Bezpiecznie ? Usiadł koło mnie. Połowa mnie była
wystraszona , a druga połowa .. szczęśliwa.
- Miło mi , jestem Justin. -
Powiedział. Dziwne , że obcy mi chłopak , którego
spotkałam w pociągu. I widzę zapewne pierwszy i ostatni raz w moim życiu chce ze mną .. kontaktu ? Imię swoją drogą miał dosyć
specyficzne jak na ten kraj. Jeszcze jednym szczegółem były jego
piękne brązowe oczy. Nie spuszczał on ze mnie wzroku , co było
naprawdę miłe. Jak ja lubiłam otrzymywać kontakt wzrokowy z
różnymi chłopakami. To było takie.. szczere ?
- Nawzajem . Jestem Anita. Gdzie
jedziesz ?
Jak to musiało zabrzmieć : ''jestem
Anita'' , co za imię. Jeśli chce nawiązać kontakt , możemy
porozmawiać. Choćby przez te 15 minut , bo potem wysiadam.
- Ostatni peron , a ty ? - Na jego
twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Co naprawdę
wyglądało..słodko.
- Też.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Dosłownie. Podróż która niegdyś ciągła się w nieskończoność , teraz minęła zaledwie w ciągu minuty. Złudzenia. Pod koniec gdy już oboje ruszyliśmy ku wyjścia, czułam pustkę. Nie chciałam się z nim żegnać , ale przecież nie wezmę od niego numeru telefonu. Nie będę się ośmieszać.
- Ja idę w drugą stronę. To na
razie. I może do zobaczenia. - Odezwał się.
Staliśmy naprzeciwko siebie, wpatrując
się sobie w oczy. Wśród tłumu. Sami – dla siebie. Inni nas nie
obchodzili. Czułam wszystko , niemożliwe żeby zakochać się od
pierwszego wejrzenia. Jednak.
- Dobrze.
Tylko tyle zdołałam wydusić. Dopiero teraz do mnie dotarło , że Justin idzie. Szybko nie ? On szedł , a ja stałam patrząc jak się oddala. Nagle ktoś mnie popchnął , ocknęłam się i poszłam w stronę wyjścia. Kochałam ten gwar , tyle ludzi , pociągów. A nagle to było dla mnie , nie ważne. Poczułam się dokładnie jak 2 lata temu. Gdy Tomek ze mną zerwał.

~Następnego dnia~

Cały dzień rozmyślałam o Justinie.
Z czasem doszłam do wniosku , że mogłam go poprosić o ten numer.
Teraz nie cierpiałabym tak. Zawsze człowiek jest mądrzejszy po
fakcie. Nieprawdaż ?

*Oczami Justina*

Cały czas myślałem o niej. Chociaż jej nie znałem, to i tak czułem,
że jest dla mnie ważna. Nasze wczorajsze spotkanie dało mi tyle
refleksji. A komu nie dałoby ? Mogę przysiąc , że nigdy wcześniej
jej nie widziałem. A poczułem się jakbym odnalazł osobę , którą
szukałem od dawna. Nie chciałem wtedy się z nią ''rozstać''.
Trudno mi było , ale co ona pomyślałaby o mnie , gdybym poprosił
o numer telefonu. Wtedy wystarczyły wspomnienia. Moje zachowanie zaczęło niepokoić moją ciocię. Oczywiście nic jej nie
powiedziałem. A czasami nawet udawałem , że nie słyszę jak do
mnie mówi. Nie chcę z nią rozmawiać na ten temat. Jakby tego było
mało. Zadzwoniła do mojej mamy , która mi zrobiła pogadankę ,
jak mam się zachowywać. Przecież mam 19 lat ! Widzę , że do nikogo to nie dociera. Po kolejnej kłótni z ciotką i jej mężem. Wyszedłem na spacer. Trafiłem na Dworzec Główny, który od razu przypomniał mi Anitę. Jak ja chciałbym móc ją teraz zobaczyć. Wracając wstąpiłem do sklepu po coś do jedzenia. Wszedłem do klatki i skierowałem się na pierwsze piętro do skrzynki z listami. Jednak coś usłyszałem z tych rozkazów ciotki. Będzie ze mnie.dumna. Widać , że już mi się humor poprawił. Bo moje
myśli , były lekko wesołe. Przez to , że moja ciocia mieszkała
na 9 piętrze od razu wdusiłem guzik w windzie. Nie musiałem nawet
czekać, od razu się otworzyła. A w środku stała... Anita.
- Hej.
- Powiedziałem. - Mieszkasz tu ?
Cała promieniała. Była taka piękna. Bez przerwy mogłem wpatrywać się w jej , jakże to piękne zielone oczy.
- Hej. Nie, przyjechałam do cioci.
- Ach , moja też tu mieszka. Może kiedyś się spotkamy ? - Spytałem
bardzo nieśmiało.
- Jasne , czemu nie.
Ani razu nie było słychać ciszy, cały czas rozmawialiśmy i się
śmialiśmy. Nagle usłyszeliśmy wielki huk. I wszystkie światełka
zgasły. Tak po prostu.
- Co się dzieje ?
Spytała przerażona Anita.
- Coś mi się zdaje , że winda się zepsuła.
- Ale to nie możliwe. Jak ? Co my teraz zrobimy ?
Usiadła w kącie i wyraźnie przestraszona , zaczęła nerwowo stukać
palcami o kolana.
- Musimy zaczekać, zadzwonię do mojego wuja. Za około 15 minut
powinniśmy stąd wyjść.
- Za 15 minut ? - Omal nie krzyknęła. - Strasznie boję się małych
pomieszczeń, a tym bardziej wind.
- To po co wsiadałaś to tej windy ? - Spytałem.
Wydawało mi się to dość niedorzeczne. Jak osoba która ma klaustrofobię , wsiada to windy...
- Instynkt mi podpowiadał..
- Słuchasz instynktu ? Przecież ty masz klaustrofobię !!!
- Nie krzycz na mnie okej ?! Tak , słucham instynktu. Czułam , że coś
się wydarzy.
- I się wydarzyło ! Naprawdę nie widzisz zagrożenia ?! - Także podniosłem głos i nasza rozmowa przerodziła się w ostrą wymianę zdań.
- Nie o to mi chodzi ! Mam na myśli coś znacznie ważniejszego !
- Co może być ważniejsze od Twojej choroby ?!!
Miałem wrażenie , że cały blok nas słyszy.
- Ty.
Nagle spojrzała mi się prosto w oczy. Najpiękniejsze uczucie.
Zapomniałem o tym , że się z nią kłóciłem.
- Ale..
- Mam gdzieś moje lęki, cały czas myślę o Tobie. Czekałam na ten
moment kiedy Cię znowu spotkam. I się doczekałam. Nie zmarnuję
tego , jak poprzednio. Zrozum. - Zauważyłem łzę cieknącą jej po
policzku.
- Anita, ja.. Przepraszam , że to tak wyszło. Byłem głupi. Naprawdę.
Wybacz. Może..Spróbujemy ?
Przytaknęła tylko głową. I się rozpłakała. Podszedłem do niej i ją mocno
przytuliłem. Wtuleni w siebie staliśmy pośrodku zepsutej windy.
Nie wiedziałem , co mogłoby się wydarzyć , gdybym nie poszedł
wyciągnąć tych listów ze skrzynki. Możliwe , że wsiadłbym
wcześniej w windę i nie spotkał Anity.//