wtorek, 13 listopada 2012

Imagin o Conorze

Hej !
Jestem Ola, tu macie moje gg jak coś : 40367668
Bd tu suplikować moje imaginy o Conorze Maynardzie, JB i One Direction
Oto pierwszy :( o Conorze)

Od 2-óch miesięcy podobał Ci się pewien chłopak: miał na imię Conor. Chodziliście do równoległej klasy i razem do jednej grupy na dodatkowym niemieckim. Czekałaś na każdy wtorek by tylko móc zobaczyć Conora, choć bałaś się zagadać, a przecież na przerwach zawsze był sam. We wtorek gdy poszłaś do ,,Empiku" (bo tak nazwywała się ta sql języków obcych) było inaczej. Nikt nie przyszedł, pewnie wszyscy są na otwarcuu galerii ,,Amber". Conora też nie było. Weszłaś do sali i usiadłaś, wiedziałaś że to będą długie 2 godz... Po 5 minutach nagle wszedł spóźniony Conor, usiadł koło Ciebie. Byłaś strasznei szczęśliwa. Pracowaliście razem, 2 godz. szybko minęły. Gdy już wracałaś do domu ktoś Cie zawołał :
- (T.I.) zaczekaj !- to był Conor.
- O Conor ! A ty idziesz w moją stronę ? - zapytałaś uszczęśliwiona.
- Ee...tak no ee...ide do... baci !-kręcił chłopak.
- Aha, spoko. A ty się pokłóciłeś z kimś ?
- Nie, a czemu ?
- No bo zawsze na przerwach jesteś taki smutny i sam, więc tak se pomyślałam...Wiem to głupie...-powiedziałaś zmieszana.
- Nie, ee no ja skryty jestem. Chłopacy nie lubią z takimi jak ja się przyjaźnić. No a do dziewczyn to sie boje zagadać...
- A ja ?- zdziwiłaś sie, że taki ładny chłopak jak on może nie mieć dziewczyny.
- No, ty jesteś inna. Z Tobą jak rozmawiam to bez skrępowania i wogóle. Naprawde jesteś fajna.
- Ooo, dzięki. Żaden chłopak nigdy mi tak nei powiedział -uśmiechnęłaś się.
- No widzisz no to jestem pierwszy.- wasze spojrzenia sie skrzyżowały i oboje stanliście. - Ja już musze iść, bo mama będzie dzwoniła gdzie jestem.
- Mama ? A mówiłeś, że idziesz do babci.- zaśmiałaś się.
- No bo ja chciałem się z Tobą przejść, do żadnej babci nie ide. Musze się wrócić do domu.- uśmiechnął się Conor.
- Aaa, no to miło mi <3. - odwzajemniłaś uśmiech.
- Ee.. dasz mi swój numer ?- zapytał nieśmiało.
- Jasne. Pisz: 531815136. Już ?
- Tak. Odezwe się. Pa.
- No to do usłyszenia !- krzyknęłaś i uszczęśliwiona odeszłaś w swoją stronę.
~1,5 miesiąca później~
Pisałaś z Conorem dzień w dzień, w sql cały czas gadaliście. Gdy twoi rodzice sie rozstali był przy Tobie bardzo blisko. Każdego przytulaliście się, chodzliście do siebie do domu. Byłaś stradznei szczęśliwa, że masz go przy sobie do tego stopnia, że zaczął Ci się bardziej podobać. O wszystkim mówiłaś swojej przyjaciółce Marice, widać było że nie podobało jej sie to. Gdy spytałaś się jej o co chodzi. Wyznała Ci że Conor też jej się podoba i od tej chwili wszystko się zmieniło...
~~
Postanowiłaś że zerwiesz kontakt z Conorem dla dobra waszej przyjaźni. Tylko nie wiedziałaś jak. No przecież nei powiesz mu że sie podoba Marice. Porozmawiałaś z nią o tym, ona nie kazała Ci sie kłocić z nim, ale doskonale wiedziałaś że ją rani to. Byłaś tak blisko chłopaka a on anei miała do neigo dostępu... Doszłaś do wniosku że musisz go okłamać. Nie chciałaś załatwić tego przez sms-a. Po zajęciach poszłaś za nim :
- Conor !- zawołałaś.
- Tak ?
- Musimy porozmawiać.
- Ale teraz ? Wiesz strasznie mi sie śpieszy.
- Tak to ważne. Szybko Ci powiem i pójde.
- No dobrze. Mów !- zachęcał nieświadomy niczego chłopak.
- Ta przyjaźń nei ma sensu, najmniejszego. Założyłam sie z koleżanką o to że zaprzyjaźnie sie z tobą w 1 miesiąc i mi całkowicie zaufasz. - łzy zaczęły Ci lecieć.
- No i chyba się udało ! - powiedział zdruzgotany Conor.
- No właśnei, nie chce Cie dłużej okłamywać. A poza tym poznałam kogoś innego, nie chce żeby sobie pomyślał ze ty i ja. No wiesz ?- raniłaś siebie i jego.
- Wiem ! No niestety, nie spodziewałbym sie tego po Tobie !- zaufał Ci a ty to schrzaniłaś dla przyjaźni. Żałowałaś strasznie, ale było za późno.
~2 tygodnie później~
Marika widziała jak cierpisz, ciełaś sie, płakałaś każdego dnia. Było źle : C Widziałaś go ciągle, wykańczało to Ciebie. Widać było że on też cierpi. A jej Conor już dawno przestał sie podobać. Postanowiła z nim pogadać. Nie wiedziałaś o czym. Następnego dnia przyszedł do Ciebie.
- Wiem wszystko, Marika mi wytłumaczyła. - uśmiechnął się ciepło do Ciebie.
- I nadal jesteś zły ?
- Nie zły, a raczje smutn. Nie, nie jestem, byłem.
Po czym Cie pocałował. Wiedziałaś że będziecie razem i nikt wam nie zaszkodzi.
                                   KONIEC