środa, 18 września 2013

Ukryta Duma//Niall

HEJ! MAM DO WAS OGROMNĄ PROŚBĘ POSTARAJCIE SIĘ PISAĆ POD TYM POSTEM KOMNETARZ JEŚLI PRZECZYTACIE. CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ ILE OSÓB CZYTA. A PRZYPOMINAM ŻE NIE TRZEBA MIEĆ KONTA NA GOOGLE.COM WYSTARCZY DODAĆ Z ANONIMA. SWOJĄ DRUGĄ WYDAJE MI SIĘ ŻE WEJŚCIA SIĘ ZMIEJSZAJĄ PROSZĘ REKLAMUJCIE TEGO BLOGA:* DRUGA CZĘŚĆ TEGO IMAGINA W TYM TYGODNIU. PRZEPRASZAM ZA UTRUDNIENIA JEŚLI CHODZI O CZAS REALIZACJI, ALE KOMPUTER MI SIĘ ZEPSUŁ I TRUDNO MI PISAĆ NA TABLECIE. JEŚLI SĄ W TYM IMAGINIE JAKIEŚ BŁĘDY TO NAJMOCNIEJ PRZEPRASZAM, ALE JEST 00.33 A JA JESTEM ZMĘCZONA. CHCĘ MI SIĘ W KOŃCU SPAĆ, WIĘC ZARAZ PÓJDĘ. NO TO MIŁEGO CZYTANIA;*

                                                                          CZĘŚĆ I

Ubrana w jeansową kamizelkę, azteckie legginsy, czarną bluzkę i fioletowe trampki wyszłam na spotkanie z moją przyjaciółką. Dziś były moje urodziny, mam nadzieję, że nie zapomni. Nie sądze, aby mogłaby zapomnieć.
- Amy! -zawołała uradowana.
Prezentowała się świetnie zresztą jak zawsze. Idealnie ułoźone włosy, odpowiednio dopasowane ubrania zarówno kolorystycznir jak i fasonowo. Podbiegła, pocałowała mnie w policzek i szeroko się uśmiechła.
- Proszę, to dla Ciebie - powiedziała wręczając zapakowane pudełko w papier ozdobny - najlepszego! Szczęścia, wymarzonego chłopaka, pieniędzy, sławy, dobrych imprez i czego tam jeszcze sobie zażyczysz! - wykrzyknęła i mnie mocno przytuliła, odpowiedziałam tym samym.
-Oh Margaret dziękuję, jesteś kochana.
Ucieszona zabrałam się do rozpakowania. Rozdarłam papier i otworzyłam pudełko. W środku była moja wymarzona Xperia Z. Nie mogłam w to uwierzyć.
-To musiało kosztować fortunę - oznajmiłam.
- Nie przejmuj się, tylko ciesz się prezentem kicia. To co idziemy do maka? - spytała a ja twierdząco kiwnęłam głową w odpowiedzi.
Droga minęła nam przyjemnie, oczywiśnie nie obyło się bez o obgadywania paru chłopaków i dziewczyn. Po dotarciu na miejsce, usiadłam a Margaret poszła zamówić jakieś dwa zestawy.
- Mogę się dosiąść? - z zamyśleń wyrwał mnie głos nieznajomego chłopaka. Spojrzałam się w jego stronę i odpowiedziałam:
- Czemu nie. A z jakiego powodu chcesz się dosiąść? - spytałam pewnym siebie głosem.
Po czym zaczęłam go lustrować. Miał blond włosy, duże niebieskie oczy i jasną karnację. Ubrany zwyczajnie w skórzaną kurtkę, luźniejszą koszulkę, spodnie oraz Conversy. Jednak jego oczy w tym zestawie odgrywały największą rolę. Przyznam był nieziemsko przystojny.
- Ponieważ nie mam z kim siedzieć, a tu widzę też ktoś sam - znacząco się na mnie spojrzał i uśmiechnął.
- To nie tak, przyszła ze mną przyjaciółka Ale ona teraz kupuje.
- Mam sobie iść? - spytał lekko osowiały.
- Nie, zostań - odparłam trochę zawstydzona.
Po chwili rozmowy przyszła Margaret z jedzeniem. Przyznam że się zdzwiła gdy zobaczyła niebieskookiego blondyna przy naszym stoliku.
- Musimy się już zbierać - nagle powiedziała.
- Racja, idziemy jeszcze do kina.
- No to do zobaczenia kiedyś! - krzyknął przyjaźnie Niall i wyszedł.
- Miły z niego chłopak - oznajmiłam oczekując odpowiedzi - prawda? - spytałam, ale nadal nie dostałam odzewu.
Moja przyjaciółka tylko znacząco się na mnie patrzała i uśmiechała.
- Nie ukrywaj że Ci się podoba - odparła.
- Oj ty mnie za dobrze znasz aby ukrywać. Swoją drogą, to nie jest tak że on mi się od razu podoba. Ale zainteresowałam się nim. Przyznam się.
- Widzisz ja Cię znam!
- Na wylot! - dopowiedziałam i się głośno roześmiałyśmy.  

"Drogi Pamiętniku! Dzień minął świetnie, Margaret dała mi nowy telefon na urodziny. Genialny prezent!:) A w maku poznałam Nialla, uroczy blondyn. Niestety nawet nie wiem jak się nazywa. A w związku z tym nie mam z nim jak się skontaktować. Mam nadzieję, że los złączy nasze drogi, a tym czasem idę spać. Może mi się przyśni?"  

~Następnego dnia~

Cały dzień myślałam o Niallu, za każdym razemgdy jadłam, spoglądałam na mój nowy telefon. Jednym słowem, ciągle.
-Amy! - usłyszałam krzyk mamy z końca salonu.
- Tak?! -zapytałam hałaśliwie.
- Pójdziesz do sklepu po cukier i dwie galaretki? Muszę jutro zrobić ciasto.
- Jasne, już się ubieram - odpowiedziałam jej i zabrałam się za przygotowania. Beżowy sweter, granatowa spódniczka, Vansy, niechlujny kok, tusz do rzęs to wszystko czego było mi trzeba do wyjścia. Naszykowana poszłam do mamy po gotówkę i wyszłam. Po drodze rozważałam sprawę z blondynem, postanowiłam sobie odpuścić. Przecież w najbliższym czasie nic się nie wydarzy, nawet go nie spotkam. Byłam pewna, źe to ucuzcie minie. Lubiłam spacery, często sama wychodziłam na dwór i krążyłam po mieście. Tymrazem wybrałam sklep po drugiej stronie miasta. Szłam spokojnym krokiem, nagle zza rogu wyskoczyło 3 chłopaków w tym jeden był blondynem, tym blondynem..
- Hej. Miło mi cię widzieć! - podbiegłam do Nialla i przyjaźnie się uśmiechłam do jego towarzyszów.
- Yy...hej...spieszę się - widać był z lekka zdegustowany.
- Właśnie Niall, skoro się widzimy a nie sądze aby taka szansa jeszcze nadeszła przypadkiem. Mógłbyś dać mi swój numer? - zapytałam spokojnie.
- Słyszeliście chłopacy? - zwrócił się do nich - ona chciała MÓJ numer, mój! - wszyscy troje wybuchli śmiechem.
- Coś nie w porządku, jeszcze wczoraj w MacDonaldzie chętnie dałbyś mi swój numer - oznajmiłam z lekka speszona.
- Ale teraz nie dam! Zostaw mnie, mam ciekawsze rzeczy do roboty niż użeranie się z Tobą - powiedział i się obrócił.
- Niall! - zawołałam blondyna, dopiero po chwili się obrócił.
Podeszłam bliżej i mu ogłosiłam:
- Nie ze mną takie numery Horan. Mam znajomości i możesz potem tego żałować.
- Ależ ja mam więcej znajomości, poza tym idź już bo mi działasz na nerwy. Nawet nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Poczułam się skrzywdzona. Było mi sucho i ozięble. Wczoraj dałby wszystko żeby spędzić ze mną trochę więcej czasu, a teraz. Zaledwie godzinę temu zrobiłabym wszystko dla chociażby jednego spotkania, a teraz nie chcę go znać./Horanowa ♡