sobota, 9 lutego 2013

(Nie)udane Walentynki. /Conor

Hej !
Przepraszam was że tak długo nic nie dodawałam, no ale moja mama dała mi karę i nic nie mogłam zrobić. Na szczęście mogę już swobodnie dodawać imaginy co drugi dzień. Tego imagina napisałam o Walentynkach, wiem że są dopiero w czwartek, ale jakoś już mi wena naszła. Postaram się jeszcze dodać jednego o Walentynkach. Ale nie wiem czy dam radę. Ale to już w środę :) Wiecie tyle nauki że to aż straszne. I gdzie tu znaleźć czas wolny. Ale dobra nie będę wam się żaliła moimi problemami. Pewni sami je macie. Chciałam jeszcze dodać że ten imagin jej pisany oczami Conora. To .. miłego czytania. !


- Hej – podszedłem do mojej dziewczyny Jade. Przytuliłem ją na powitanie.
- No witaj, czyli dzisiaj o 17.00 tak ?
- Tak, bądź u mnie.
- Mam jakoś specjalnie się ubrać ? - spytała.
- Specjalnie ?
- Znaczy się ładnie – poprawiła się.
- Ale ty jesteś ładna, więc obojętnie w co się ubierzesz to niczego nic nie zmieni. I pamiętaj że ja wolę Ciebie w codziennym wydaniu niż w wieczorowym – uśmiechnąłem się do niej.
- Yhm, okej. Idź już na wykład, bo się spóźnisz.
Całą drogę myślałem o niej. I o dzisiejszej randce. Dokładnie 3 lata temu zaczęliśmy być parą. Akurat w walentynki. Pamiętam to doskonale. Zabrałem Jade na kolację, a potem do mnie do domu. Mimo tego iż znaliśmy się od 1 klasy podstawówki to i tak dopiero w liceum zaczęliśmy się spotykać. Naprawdę mi na niej zależało.
Na nasze walentynkowo-3letnie bycie razem przygotowałem wypad do kina oraz sam postanowiłem sam zrobić kolacje. W drodze do domu jeszcze wszedłem do sklepu z upominkami. I kupiłem jej misia z napisem ,,LOVE”. Co roku dawałem jej takiego misia, już od pierwszej klasy. Teraz traktowałem to już jak tradycje. Choć prezenty nie są tego dnia najważniejsze – jak mówiła Jade. Ja i tak kupiłem jej perfumy, bluzkę i płytę. Chciałem aby poczuła się wyjątkowo.
Było już 20 minut po 17.00, a Jade jeszcze nie przyszła. Zawsze była punktualna, a jeżeli jej coś wypadło to dzwoniła. Zaczynałem się już o nią martwic, więc zadzwoniłem. Niestety nie odbierała. Na szczęście nie musiałem długo czekać, bo już 10 minut później przyszła.
- Co się stało ? Dlaczego nie zadzwoniłaś ? - mówiłem to w pośpiechu, ubierając się.
- Autobus mi uciekł, no przyjechał po prostu za wcześnie. Chciałam zadzwonić, ale rozładowała mi się bateria. Gdzie ty się tak śpieszysz ?
- Do kina, kupiłem nam bilety. Choć szybko bo seans zaczyna się za 15 minut. - pospieszałem ją.
- Aha. Okej to choć, na co idziemy ?
- Nie wiem czy Ci się spodoba. Wybrałem ,,Nieulotne”.
- Naprawdę ? Moje koleżanki były na tym filmie i mówiły mi że jest świetny. Sama też chciałam na niego iść.
- No to teraz masz z kim – uśmiechnąłem się do niej i zacząłem temat Walentynek.
Całe 15 minut drogi przegadaliśmy o Walentynkach które przeżyliśmy wcześniej. Było naprawdę miło.
- Przepraszam, ale my naprawdę nie możemy państwa wpuścić na ten film. Jest już a późno.
- Za późno ?! - wydarłem się – spóźniliśmy się tylko 10 minut.
- O 10 minut za dużo – wtrąciła się jakaś wredna kobieta.
- A na następną godzinę nie dałoby rady ? - spytała się Jade.
- No jak kupicie nowe bilety..
- Nie kupię żadnych nowych biletów, macie mnie i moją dziewczynę wpuścić teraz ! - wpadłem w szał.
- Proszę się uspokoić, bo wezwę ochronę. - zaczęła mi grozić.
- Conor choć już stąd pójdziemy gdzie indziej. - Jade wzięła mnie za rękę i wyprowadziła z budynku.
Byłem strasznie zdenerwowany, miało być świetnie, romantycznie i wspaniale. Tylko kolacja mogła uratować ten wieczór.
1 godzina później
Wszystko już było nakryte do stołu, tylko wyjąc zapiekankę z piekarnika. No właśnie wyjąc ! Zapomniałem o zapiekance ! Przez to że gadaliśmy z Jade i się przytulaliśmy to całkowicie zapomniałem. Pobiegłem szybko do kuchni.
- Conor coś się stało ? Wybiegłeś tak nagle. - spytała mnie dziewczyna.
- Tak, zobacz – wyjąłem całą spaloną na węgiel zapiekankę – to jest nasza kolacja.
- Raczej była – roześmiała się Jade.
- Mi tak do śmiechu już nie jest. Pomysł z kinem nie wypalił. Zapiekanka też.
- Ale to przeze mnie, no zobacz. Gdybym się nie spóźniła to byśmy teraz wracali z kina.
- Nie obwiniaj siebie za to. - powiedziałem.
- Gdybym Cie nie zagadała to zapiekanka żyłaby – kontynuowała dalej Jade.
- Może, ale to nie zmienia faktu że nie mamy co teraz
jeść.
-
Chodźmy do restauracji. - zachęcała.
- Dobrze poczekaj tu, a ja Ci przyniosę prezent.
- Przecież mówiłam.
- Cii.. - przerwałem jej – proszę.
- Dziękuję –
ledwo to powiedziała, a już po chwili wybuchła śmiechem.
- Coś się stało ? Miśka przecież dostajesz co roku.
- Nie chodzi mi o misia, jest śliczny. Ale ja mam inny rozmiar, więc bluzka nie będzie pasowała. Na te perfumy jestem uczulona. A wczoraj właśnie kupiłam sobie taką płytę. - powiedziała to po czym mnie pocałowała. - ale misiek jest słodki.
- Czyli ? Nie dość że kino i zapiekanka nie wyszły. To jeszcze prezenty. To jakiś koszmar.
- Nie prawda, to najpiękniejsze Walentynki w moim życiu Conor. Nigdy się tak nie uśmiałam no i ten dzień spędziłam na rozmowach z Tobą, żadnych kolacji, kina nawet prezenty były .. No wiesz o co mi chodzi.
- Tak, czyli nie jesteś zła ? - spytałem ją.
- Nie, wręcz przeciwnie. Szczęśliwa. Chodźmy już.
- Okej. //
                                                                                        ~Horanowa <3.