Hej kochani!
Wreszcie imagin ode mnie. Jak Ola wspominała miałam szlaban na komputer xD Dobra przed wami trzecia część imagina "-Dzisiejsi nasi goście..." szczeże nie wiem ile ten imagin będzie miał jeszcze części xD ale może w między czasie dodam coś o Conorze a właściwie przerobione opowiadanie na polski xD //Viollet
Miłego czytania:)
Gdy Zoey zmyła wreszcie ze mnie makijaż i przebrałam
się we zwykłe dżinsy i T-shirt, zeszłam na dół do kawiarni gdzie czekali na
mnie chłopacy.
-Co tak długo?- odezwał się blondyn
-Gdyby szanowny pan Styles nie zawracał mi głowy tak
długo, zjawiłabym się tu wcześniej.
-Uuuuuu…-
zaczęli buczeć.
-Nie wyobrażajcie sobie nic wielkiego, była tam też
Zoey.
-Kim jest Zoey?- spytał się Niall
-Ktoś o mnie mówił?- właśnie po schodach zeszła Zo
-Przed wami Zoey moja przyjaciółka i stylistka.
-Dobra Ross, ja już lecę po tą kawę, chcecie coś?
-Kawa!!!- krzyknęła cała piątka, jak małe dzieci
które nic nie widziały
-A przy okazji pączki!- krzyknął Niall
-Zapomniałabym, gdzie jest ten lokal?- zaśmiałam się
i podałam adres. –Dobra to będę tam za jakieś pół godziny pa.- i
"wyleciała" z budynku.
Podszedł do nas jakiś mężczyzna, ubrany cały na
czarno.
-Widzę, że jesteście już wszyscy to dalej do auta.
-Chwilę, Paul.- powiedział Liam -Chłopaki dalej bo
będziecie musieli być kelnerami w strojach królików!
-A dla Harrego specjalny strój hot doga.-
dopowiedziałam
Podziałało od razu, poszli co ja mówię popędzili do
auta.
Droga zajęła nam 15 minut. Gdy wysiedliśmy, zaczęłam
szukać w torebce kluczy, na szczęście nie było żadnej fanki na horyzoncie.
-Co ty masz w tej torebce? Pięć minut już szukasz
tych kluczy.- zaczął Louis
-Nie uwierzysz ile ta torebka pomieści.- wreszcie
znalazłam klucze i otworzyłam drzwi.
Lokal miał jakieś osiemdziesiąt metrów kwadratowy,
ściany i podłogi były szare, jednym słowem stan surowy. Jedyne co się
znajdowało tu, to zwykły plastikowy zielony stół. Podeszłam do nie go i
wyciągnęłam plan lokalu i kamerę. Tą włączyłam i zaczęłam nagrywać. Skierowałam
obiektyw na siebie.
-Hej kochani. Dzisiaj pierwszy dzień, pracy z tymi
wariatami. Chłopaki przywitajcie się ładnie.- skierowałam kamerę na nich.
-Heeeeej.- krzyknęli razem, a Niall wziął kamerę ode
mnie.
-Nasz piękny lokal. Szare ściany, szara podłoga
wszystko szare!
-Niall, stół jest zielony.- odezwał się Lou
-I jednak zielony stół.
Niall pokazywał stół gdy do środka weszła Zoey z
kawą i pączkami.
-Hej sorry, że tak długo ale korki i jeszcze
kolejka, po prostu masakra.
-Jasne spoko, choć nie wiem czy to dobry pomysł
dawać im kawę, a i mogłabyś spytać się kuzynki do czego są zdolni.
-Jasne.- zaśmiała się.
-Pączki!- wydarł się Niall
-Najpierw od daj kamerę.- powiedziałam, podał mi ją
i dopadł się do torby z pączkami i jak się później okazało, Zo kupiła też muffinki
i ciastka. Skierowałam obiektyw na siebie.
-Dobra, zobaczyliście lokal, i piękny zielony stół,
na dzisiaj dosyć. Widzimy się jutro, chyba, dobra kończę zanim Niall wszystko
zje. Do zobaczenia kochani.- wyłączyłam kamerę i schowałam ją do torebki.
-Niall zostaw coś dla innych, i bierzemy się do roboty.-
zarządziłam
-To ja już lecę. Jakbyś czegoś potrzebowała dzwoń.
Pa.
-Kochana jesteś i dzięki za kawę. Pa.- pożegnałam
się z Zo i spojrzałam na chłopaków, ci obżerali się muffinkami.
-Dalej burza mózgów, jak może wyglądać lokal.
-Keviny!- krzyknął Lou
-Inne pomysły?
-Hot dogi!- wydarł się Niall
-A coś normalnego?
-Zdjęcia np. nasze wspólne i z fanami.- powiedział Liam
-Jeden
normalny przynajmniej. Dobra zrobimy zdjęcia powiększymy je i damy je na
ścianę. Teraz kolory.
Nastała cisza.
-Dobra to może najpierw menu
-Frytki, burgery, pizza…- Niall zaczął wymieniać
-Niall stop.- przerwałam mu. -Wiem, że najchętniej
wszystko umieścił w menu. Może tak, będą sałatki, makarony, pizze, dania
główne, menu śniadaniowe, desery, napoje ciepłe i zimne. Zgadzacie się?
-Tak!- krzyknęli równocześnie.
-Liam sałatki, Niall makarony, Harry pizze, Louis
dania główne, Zayn menu śniadaniowe, ja resztę. Na jutro znajdźcie z jakieś
pięć-siedem dań, a jutro zrobimy też zdjęcia i pomyślcie też nad kolorami sama
wszystkiego nie wymyślę. Pa!- wzięłam swój kubek kawy, czekoladową muffinkę i
wyszłam. Złapałam taksówkę i pojechałam do domu. Tam padłam zmęczona na łóżko.
Czyli od dzisiaj czeka mnie prowadzenie restauracji z piątką wariatów.
Pocieszający fakt.