sobota, 25 maja 2013

Na zawsze//2

Hej kochani przed wami druga część imagina o Justinie właściwie już o 1D. Widziałam post Oli i mam nadzieje, że wróci do pisania na blogu:) Jeżeli chcielibyście trzeciom część piszcie w komentarzach:) Myślę też, że w najbliższym czasie zorganizuje konkurs na admina;) Pozdrawiam Aduśkę i Wercię za te wierszyki wymyślone specjalnie na moje urodziny. Trochę się rozpisałam xd Od dzisiaj starsza niż była wczoraj wasza //Viollet;*

Miłego czytania:)

Właśnie się pakowałam. Zdecydowałam polecieć do Londynu. Nadal odwlekałam zadzwonienie na numer z karteczki. Musiałam wreszcie zebrać odwagę, jutro miałam lot, musiał ktoś odebrać z lotniska, nie znałam w ogóle Londynu.
Wzięłam telefon i wybrałam numer. Po trzech sygnałach usłyszałam głos.
-Halo?
-Hej, nie wiem jak to powiedzieć, ale Justin napisał mi w liście, że  ma przyjaciół w Londynie i że mogłabym do nich przyjechać.
-Tak mi przykro...
Nie odwiedziłam nic, mój rozmówca zrozumiał to.
-Wracając do przyjaciół, to ja jestem jednym z nich. Jasne że możesz przyjechać. Ale ostrzegam cię, że narażasz się na życie z piątką wariatów.
Zachichotałam po raz pierwszy od dwóch tygodni.
-Chyba podejmę takie ryzyko.
-Dora ostrzegałem cię.
-Mam do ciebie prośbę mógłby ktoś przyjechać po mnie na lotnisko?
-Jasne, tylko powiedz o której masz samolot ja potem sprawdzę o której będziesz w Londynie i jak mogę cię rozpoznać.
-Samolot mam o 14, a rozpoznasz mnie po różowych końcówkach.
-Ok. Musze kończyć, mam próbę.
-Pa.
Rozłączyłam się.
Miałam cały dzień dla siebie. Poszłam do galerii. Kupiłam jeszcze Parę potrzebnych mi rzeczy.
*następnego dnia*
Wstałam o 10. Zjadłam śniadanie i ubrałam się w brzoskwiniowe szorty, bokserkę w paski w podobnych odcieniach, na to zarzuciłam białą koszule, do tego założyłam białe Vansy i zrobiłam lekki makijaż. Dopakowałam jeszcze parę rzeczy i zadzwoniłam po taksówkę.
Gdy do jechałam na lotnisko była już 12, przez te korki jechaliśmy aż godzinę.
Do odprawy zostało mi jeszcze trochę czasu, postanowiłam iść do kawiarenki. Zamówiłam kawę i usiadłam przy jednym ze stolików. Po jakiś kilku minutach zauważyłam że dostałam smsa.
"Hej chciałem się upewnić czy nie zmieniłaś zdania.:)"
"Nie, właściwie za kilka minut mam odprawę, jak cie rozpoznam?"
"Nas:) piątka wariatów koło nich będzie stała przy najmniej dwójka napakowanych gości, a wokół pełno piszczących fanek:)"
"A tak w ogóle z kim mam przyjemność?"
"Zayn, a piękna dama po drugiej stronie? ;D"
"[T.I.], aż taka ładna nie jestem :P"
"Zobaczymy ;p"
"Musze kończyć zaraz mam odprawę:) A tak w ogóle która jest u was godzina?"
"Tak gdzieś koło 4 ;)"
"A nie śpisz bo?"
"Bo myślę o tobie:) no i Liam kazał nam sprzątać, a raczej im bo ja wole siedzieć w pokoju i smsować z Tobom;)"
Szczerze mnie to zdziwiło Zayn nawet mnie nie znał, a myślał o mnie.
"Halo jesteś tam?"
"Tak, sorry zamyśliłam się"
"Mam nadzieje, że o mnie myślałaś;P"
"Meybe... :P Dobra teraz już naprawdę kończę pa:*"
"Już nie mogę się doczekać kiedy cię spotkam:)"
Lot minął mi szybko. Właśnie się rozglądałam się za chłopakami. Po chwili zauważyłam piątkę chłopaków, wygłupiających się i rozdawających fanom autografy, a koło nich stała dwójka napakowanych gości.. Podeszłam bliżej, przede mną stała długa kolejka fanów. Postanowiłam podejść z drugiej strony gdzie stał jeden z ochroniarzy.
-Przepraszam, może pan poprosić Zayna żeby tu podszedł.
-A kim ty jesteś?
-Jego przyjaciółką.
-Bo uwierzę.
-Gdyby mnie tu nie było pan nie musiał tu sterczeć i odganiać piszczące fanki.
-Pani [T.I.]?
-Tak. Wystarczy tylko [T.I.].
-Poczekaj chwile.- skierował się teraz do chłopaków -Kończcie [T.I.] już jest.
-Gdzie?- krzyknęli równocześnie
Pomachałam nieśmiało. W jednej chwili cała piątka rzuciła się na mnie.
-Udusicie mnie.
Puścili mnie i stanęli przede mną. Mulat, Lokers, Blondyn chwila Lokers. Nie mogę uwierzyć że przede mną stoi mój kuzyn Harry.
-Harruś to ty?
-Mała [T.I.]!
-Nie aż taka mała- zrobiłam minę obrażonego dziecka
-No już nie fochaj się.
-Wy się znacie, od kiedy?!- odezwał się blondyn.
-No tak, można powiedzieć że od zawsze.-powiedział Harry
*Zayn*
Zobaczyłem [T.I.] była piękna, długie brązowe włosy związane we wysoką kitkę. Miała piękne zielone oczy.
-Harruś to ty?- powiedziała [T.I.]
-Mała [T.I.]!
O co tu chodzi.
-Nie aż taka mała- zrobiła minę obrażonego dziecka
-No już nie fochaj się.
-Wy się znacie, od kiedy?!- odezwał się Niall
-No tak, można powiedzieć że od zawsze.-powiedział Harry
-Ale jak "od zawsze"?- powiedziałem
-No rodziny się nie wybiera.- powiedziała [T.I.] i przytuliła Harrego.
-Rodzina?
-Harry to mój kuzyn...
-Ej to już nie brat?- oburzył się Harry
-Jakbyś mi nie przerwał to bym powiedziała.
-Dobra skończycie się przekomarzać w domu, zaraz tu się zbiegnie całe stado paparaci.- oświadczył Liam
Rzeczy wiście już kilku kryło się za filarami.
*[T.I.]*
Poszliśmy do samochodu.
-Harruś dlaczego ja nie wiedziałam, że mam sławnego kuzyna.
-yyy no...

1 komentarz:

  1. Fajne tylko szkoda,że na samym początku uśmierciłaś Justina.Bo Ja NIE lubie One Direction:*

    OdpowiedzUsuń