Dzisiaj druga część imagina. Przypominam o konkursie przedłużyłyśmy go
Miłego czytania:)
Zespołem okazał się One Direction.
-Hej.- zaczełaś -Jestem [T.I.], a to Caroline.- spojżeli na nią ze ździwieniem -Spokojnie to u niej normalne, chociaż przeważnie gdy was widzi w telewizji piszczy.
-Spoko przyzwyczajeni do tego jesteśmy. Tak w ogóle jestem Harry- powiedział loczek -to Zayn- wskazał na mulata -Louis, Niall i Liam.- spojżałaś na niego, wzrok miał nieprzytomny i cały czas się na ciebie patrzył.
-A temu co?
Louis spojżał na Liama.
-W porównaniu do twojej przyjaciółki to nie jest u nie go normalne.
Wszyscy wybuchneli śmiechem, prócz Caroline i Liama, nadal byli nie obecni.
-Dobra to ja teraz przywracam Caroline do życia, a wy Liama.
Poszło ci szybko, dałaś jej z liścia i od razu się ockneła.
-Tylko nie piszcz.
-Dobra. Liamowi co się stało?
-Zamurowało go.
Spojżałaś na chłopaków, nadal próbowali "sprowadzić go na ziemie. Podeszłaś do nich.
-Moge spróbować?
-Jasne.
Dałaś mu z liścia, od razu się "obudził".
-To jak co robimy?- spytał się Louis
-Może pójdzdziemy do jakiejś knajpki?- zaproponował Niall
-Spoko. To jak idziemy?
Poszliście do małej knajpki. Chłopaki zachowywali się jak normalni ludzie. Odmawiali jak fanki prosiły ich o zdjęcie itp. , i w ogóle nie zachowywali się jak gwiazdy, po prostu byli jak zwyczajni nastolatkowie.
Gdy byliście na miejscu, chłopaki przepuścili was w kolejce.
-Poprosze latte, a ty Caroline?
-Nic nie chce.
-3,50
Zaczęłaś wyciągać portfel.
-Poczekaj ja zapłace.- powiedział Liam
-Dzięki.
-No dobra teraz ja- zaczoł Niall - to tak poprosze 5 hamburgerów, 5 porcji frytek...
-Niall zachowój się.- skarcił go Louis
-To w takim razie 4 porcje i dużą cole, a dla was?
-4 latte.
Gadaliście przez 3 godziny, oczywiście nie obyło się bez śmiechu i bulwersu Nilla gdy podbieraliście mu frytki.
Później postanowiliście pójść do domu chłopaków.
Graliście na konsoli, a potem pokonałaś każdego z osobna w grze tanecznej.
Wieczorem póściliście film. Ty z Caroline usiadłyście na 2-osobowej kanapie, a chłopaki na wielkiej sofie.
Pod koniec filmu wszyscy odpłyneli.
Obudziłaś się, wszyscy jeszcze spali. Skierowałaś się do kuchni po butelke wody. Gdy wziełaś wode i zamknełaś drzwi lodówkitwoim oczom ukazał się Liam.
-Hej sorry, że tak bez pytania.
-Spoko, może pójdziemy na spacer?
-Ok. Tylko daj chwile musze się ogarnąć.
-Łazienka jest na górze, pierwsze drzwi po prawo.
Poszliście do parku. Gadaliście o wszystkim jak para przyjaciół która zna się od kilku dobrych lat, a nie od 2 dni. Czułaś że możesz mu zaufać.
Przyszedł ci sms. Spojżałaś na wyświetlacz był (sms) od twojego chłopaka.
-Od kogo?- spytał się Liam
-Od mojego chłopaka.
Spojżałaś na nie go, wyglądał jakby czymś się martwił.
-Wszystko w porządku?
-Tak. Może wracajmy, zaraz pewnie chłopaki się obudzą i będą marudzić czemu nie ma śniadania, a w szczególności Niall.
Zaśmialiście sie.
-To chodźmy, pomoge ci.
Zrobiliście gofry. Ty robiłaś ciasto i piekłaś je, a Liam przyszykował bitą śmietanę,owoce, nutelle itp.
Niall przybiegł jako pierwszy do kuchni.
-Daj, daj, daj.- krzyczał i skakał jak małe dziecko.
-Wszyscy muszą wstać.
-Wstawać!!!- zaczoł krzyczeć
Po chwili wszyscy byli na nogach.
-A teraz poprosze moje gofry.
*miesiąc później*
Z jednego spotkania zrodziła się przyjażń. Nadal spotykaliście się z chłopakami na kręgle itp.
Byłaś w galerii, za pół godziny miałaś spotkać się ze swoim chłopakiem. Właśnie przechodziłaś koło jednej z kawiarni.
Zobaczyłaś go, siedział przy stoliku i obciskiwał się z jakimś facetem. Nie miałaś nic przeciwko gejom, ale to przerosło twoją tolerancję. Podeszłaś do niego i dałaś mu z liścia.
-Myślałam, że mnie kochasz, a ty tylko wykorzystywałeś mnie do ukrywania się! Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, gdybyśmy zaliczyli wpadkę?!
Dałaś mu jeszcze raz z liścia.
Do oczów napłyneły ci łzy, teraz biegłaś do domu. Miałaś zamiar skończyć ze sobą raz na zawsze. Nikogo nie było w domu, nikogo też kto by mógł cie powstrzymać.
Rodzice w delegacji, Caroline na wyjeździe ze swoimi rodzicami, a chłopaki mieli spotkanie z fanami.
*oczami Liama*
Zaczoł dzwonić mi telefon. Wyszedłem do drugiego pomieszczenia, żeby spokojnie porozmawiać.
-Halo?
-Liam słuchaj mnie.- zaczeła Caroline -Musisz jechać do [T.I.]. Nie odbiera moich telefonów, martwie się o nią, nie moge nic zrobić bo jestem po za miastem.
-Ok. Już tam jade.
Rozłączyłem się.
-Paul.- skierowałem się do nie go -Musze jechać do [T.I.]. Powiedz chłopakom żeby wymyślili dlaczego mnie nie ma.
Wybiegłem z budynku. Szybko wyjołem kluczyk i odpaliłem samochód.
Po 5 minutach byłem na miejscu. Wbiegłem do domu [T.I.], drzwi były otwarte, ale teraz się tym nie przejmowałem, najważniejsza była teraz [T.I.]. Pobiegłem od razu na gorę, wszedłem do jej pokoju, nie było jej tam. Przeszedłem do łazienki. Siedziała tam. W kącie, skulona, a w dłoni miała żyletke.
-[T.I.]- podbiegłem do niej -daj mi to.
Wyciągnąłem rękę żeby od dała mi żyletke.
Położyła mi ją ostrożnie na dłoni. Żuciłem ja w najdalszy kont i przytuliłem [T.I.], zaczęła ponownie płakać.
-Ci...Musze ci coś powiedzieć wiem że to nie odpowiednia chwila ale...
*[T.I.]*
Pocałowałaś go przerywając mu, teraz wiedziałaś kogo kochasz najbardziej na świecie.
-Kocham cię.- szepnęłaś
-Ja ciebie też, od samego początku.
Teraz to on pocałował cię. Przytuliłaś się do nie go mocniej. W taki sposób spędziliście reszte dnia.
-Ok. Już tam jade.
Rozłączyłem się.
-Paul.- skierowałem się do nie go -Musze jechać do [T.I.]. Powiedz chłopakom żeby wymyślili dlaczego mnie nie ma.
Wybiegłem z budynku. Szybko wyjołem kluczyk i odpaliłem samochód.
Po 5 minutach byłem na miejscu. Wbiegłem do domu [T.I.], drzwi były otwarte, ale teraz się tym nie przejmowałem, najważniejsza była teraz [T.I.]. Pobiegłem od razu na gorę, wszedłem do jej pokoju, nie było jej tam. Przeszedłem do łazienki. Siedziała tam. W kącie, skulona, a w dłoni miała żyletke.
-[T.I.]- podbiegłem do niej -daj mi to.
Wyciągnąłem rękę żeby od dała mi żyletke.
Położyła mi ją ostrożnie na dłoni. Żuciłem ja w najdalszy kont i przytuliłem [T.I.], zaczęła ponownie płakać.
-Ci...Musze ci coś powiedzieć wiem że to nie odpowiednia chwila ale...
*[T.I.]*
Pocałowałaś go przerywając mu, teraz wiedziałaś kogo kochasz najbardziej na świecie.
-Kocham cię.- szepnęłaś
-Ja ciebie też, od samego początku.
Teraz to on pocałował cię. Przytuliłaś się do nie go mocniej. W taki sposób spędziliście reszte dnia.
Myślę że się podobało:) jutro dodam imagin o Hazzie z okazji jego urodzin:)
~~Viollet
Fajoskie
OdpowiedzUsuń