wtorek, 17 września 2013

"-Ej zakochańce..."

Hej kochani dzisiaj przerywnik imagin o Conorze, następnym razem powinna być kolejna część "_Dzisiejsi nasi goście...". Co do imagina przepraszam, że krótki i że zepsułam końcówkę. Specjalna dedykacja dla Aduśki i Werci gdyby nie one opowiadanie na polaka by nie powstało a co za tym idzie imagin ;D Niedługo powstanie następne opowiadanie i na potstawie opowiadania imagin xD Dobra to chyba wszystko ;p //Viollet
Miłego czytania:)

-Kto pierwszy opowiada?
-Ja!- krzyknęła z radością Lilly
-Z wyjątkiem ciebie.
-Dlaczego?- spytała się mnie przyjaciółka
-Za dużo czasu spędziłyśmy razem, za dużo rzeczy robiłyśmy, o których świat nie powinien się dowiedzieć.
-Ej no proszę.
-Dobra ale idziesz po gorącą czekoladę bo zimno mi.
-Mówiłam ci żebyś wzięła bluzę, jak ci tak bardzo zimno to usiądź bliżej ogniska.
-Chcesz bluzę?- usłyszałam głos Conora i odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Yyyyy dzięki.- jak znam życie na pewno jestem teraz cała czerwona.
Chłopak podał mi bluzę i założyłam ją.
-To czyli nie musze już iść po czekoladę?- spytała z nadzieją.
-Idziesz albo się w ogóle nie odzywasz.
-No dobra.- mruknęła
Po jakiś pięciu minutach wróciła z tacą na których były kubki z gorącą czekoladą, gdy wszyscy trzymali w swoich dłoniach kubki z gorącym napojem. Zaczęło się.
-Ja zaczynam!- krzyknęła z radością Lilly
-Niech ci będzie.
-Więc tak. Nie dawno, gdy byłam u [T.I.] i siedziałyśmy u niej w pokoju, porównywałyśmy chłopaków z naszej klasy. Byłyśmy przy Conorze, w pewnym momencie [T.I.] powiedziała, cytuję "On jest nawet słodki"…
-Jesteś już martwa!- przerwałam jej, odstawiłam kubek na ziemie i zaczęłam ją gonić.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Goniłam Lilly z jakieś pięć minut, póki ta nie zaczęła krzyczeć.
-Conor weź ją ode mnie!
Chłopak posłuchał mojej przyjaciółki, bo przybiegł do mnie, złapał w pasie i dał buziaka w policzek. Co mnie zamurowało i dało szanse na ucieczkę Lilly. Nawet się nie obejrzałam a zostałam przerzucona przez ramię i wisiałam głową w dół bo Conorowi zachciało się zanieść mnie do ogniska.
-Uuuuuuu…- zaczęło się buczenie, gdy Conor posadził mnie na swoich kolanach.
Jak się już uspokoili, powrócili do opowiadania co chwila wybuchali śmiechem, a ja jak głupia wpatrywałam się wy oczy  Conora, lub przytulałam się do nie go. O dziwo nic nie miał przeciwko temu.
-Ej zakochańce.- z "otępienia" wyrwał mnie głos Lilly –Dalej zbierać się, bo zmarzniecie.

Poszliśmy do busa, gdy dojechaliśmy pod dom Simona, wszyscy się rozeszli w swoje strony. Conor odprowadził mnie do domu, gdy byliśmy pod drzwiami, pocałował mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz