Hej kochani
Na początku przepraszam was, że nic się nie pojawiło przez jakiś miesiąc. Niestety adminka która pisała tu z nami zrezygnowała, jeśli ktoś chciałby pisać na blogu, niech napisze na maila
imaginy.o.conorze.1d.jb@tlen.pl. Obawiam się, że gdy się zacznie rok szkolny, a ja nadal będę pisała tu sama (Ola jeszcze nie wie czy wróci do pisania na blogu) imaginy będą się pojawiać mniej więcej 2 razy w tygodniu jak dobrze pójdzie. Może teraz trochę przyjemniejsze rzeczy. Kto idzie na "This is us"? ;D Dziękuję za tyle odwiedzin ;* Komentujcie ;P //Viollet
Miłego czytania:)
Otworzyłam żółte drzwi, a za nimi ukazał mi się
Niall siedzący po turecku na podłodze, widocznie zaczął się już nudzić i bawił
się palcami.
-Jakaś
ty spostrzegawcza, -Wreszcie ktoś musi być.
-Niall- szepnęłam -Wszyscy widzą cię.
-Chwila jeszcze.
-I już wszyscy wiemy, w jakich jesteście zespołach.-
powiedział prezenter
Jak na komendę blondyn zerwał się z podłogi, na co
ja się cicho zaśmiałam. Dołączyli do mnie reszta chłopaków z One Direction, a
do Mirandy The Wanted. Skierowaliśmy się do 6-osobowych kanap, które zamienili
za miast sof i foteli. Usiadłam między Zaynem a Harrym. Ten drugi zaczął
znacząco poruszać brwiami, ja za to powstrzymywałam się żeby nie wybuchnąć
śmiechem.
-A teraz słuchać uważnie, bo powtarzać nie będzie mi
się chciało.- oznajmił prezenter, a publiczność się zaśmiała. –Otworzycie
restauracje.- mimowolnie wszyscy wlepili w prezentera wzrok. –Będziecie mieli 2
tygodnie, żeby wykończyć lokal, następnie przez miesiąc będziecie prowadzili
go. Wszystkie zarobki będą przeznaczane na organizacje dobroczynną, którą
wybierzecie. Dostarczymy wam wszystkie potrzebne materiały, a potem
zaopatrzenie. Na koniec ludzie wybiorą, kto ma wygrać, a zwycięska drużyna
dostanie pięćset tysięcy funtów na rzecz organizacji charytatywnej. Macie
jakieś pytania?
Niall od razu się odezwał.
-A mamy inne wyjście?
-Raczej nie.- odpowiedział prezenter a publiczność
się zaśmiała. -Macie tu plan lokalu, adres i kamerę, będziecie nagrywać coś w
po dobie video diary z waszej działalności. To, co widzimy się za tydzień, zobaczymy,
co przez ten czas zrobicie.- podał mi i Mirandzie plik papierów i pudełko z
kamerą. Prezenter obrócił się w stronę kamery.- Na dzisiaj kończymy i widzimy
się za tydzień. Do zobaczenia.
Reżyser krzyknął cięcie i skierowałam się w stronę
garderoby. Gdy weszłam do pomieszczenia
od razu zdjęłam nie wygodne szpilki. Na co moja stylistka Zoey, a zarazem najlepsza
przyjaciółka pokręciła głową z dezaprobatą.
-Czy ty nigdy nie nauczysz się szanować szpilek?
-Też miło cię wreszcie zobaczyć, ten program
naprawdę się dłużył.
-No dobra naprawdę dobrze wypadłaś, ale mogłabyś nie
rzucać szpilkami.
-Jak znajdziesz mi wreszcie jakieś wygodne to się
nad tym zastanowię.
-Ale idziesz ze mną na zakupy.
-Max trzy godziny.
-Cztery
-Nie.
-Trzy i pół.
-Przez najbliższe dwa tygodnie ubieram tylko trampki
żadnych szpilek.
-Zgoda. Dalej siadaj trzeba zmyć z ciebie tą
tapetę.- Tapeta najgorsze przekleństwo występów w TV niby cienka warstwa, ale i
tak za dużo. -Gadaj, co ty zrobiłaś, że Styles tak się na ciebie gapił i robił…
Jak na zawołanie do garderoby wpadł Harry.
-O wilku mowa… -mruknęłam.
-Hej, co się gapiłem na ciebie?
-Wiesz, że nie ładnie podsłuchiwać?- powiedziała,
Zoey powstrzymując chichot.
-Oj tam. A tak po za tym mam z chłopakami romans do
Ross.
-Czy ja czegoś nie wiem?- moja kochana przyjaciółka
skierowała się do mnie.
-A ja powinnam wiedzieć?
-O tym, jaki to ja przystojny jestem pogadacie sobie
potem…
-Styles, raz za grosz skromności nie masz, dwa
czytacie w myślach to ty nie potrafisz.- przerwałam mu.
-Ty nie wiesz, co ja potrafię.- powiedział dumnie. Na
co my zareagowałyśmy śmiechem.
-A w ogóle potrafisz coś?- wydusiłam przez śmiech.
-A pokazać ci?
-Wiesz, co jak na razie nie skorzystam, ale Zoey na
pewno jest chętna.
-Hahaha mów za siebie.
-Drogie panie później rozstrzygniecie, która pierwsza
się przekona, a na razie, Ross chcemy jechać zobaczyć ten lokal i coś tam już
rozplanować. Jedziesz z nami?
-Raczej nie zaryzykuje puszczenia was tam samych.
Zoey nie powinnam tak cię wykorzystywać, ale byłabyś tak dobra i przywiozła mi
na miejsce kawę coś czuję, że długo z tam tond nie wyjdę.
-Nie ma sprawy. Moja młodsza kuzynka uwielbia ich. Z
tego, co o nich mi opowiadała wychodzi jeden, wniosek zachowują się jak dzieci,
już ci współczuje.
-Ja tu nadal jestem i wszystko słyszę.- odezwał się
Harry.
-Dobra, idź już. Przebiorę się i zejdę do was,
czekajcie w kawiarni na dole.
-Może jednak zostanę.
-Jak zaraz nie wyjdziesz, będziesz rozdawał ulotki w
stroju wielkiego hot doga przed wejściem do restauracji.
-Nie będę.
-A zakład, że będziesz, jak nie wyjdziesz stąd za
dziesięć sekund.
Choć to powiedziałam on i tak niewzruszony stał w
miejscu.
-Trzy, dwa…
I już go nie było.
-Widzę, że poradzisz sobie z nimi.
-Wreszcie na coś się przydał opieka nad
pięciolatkiem.
-Taaa tego się nie zapomni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz